Zgłoś uwagi

Posłanka Katarzyna Kotula - Wystąpienie z dnia 11 kwietnia 2024 roku.

P. 10. - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny P. 11. - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży P. 12. - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży P. 13. - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie
75 wyświetleń
0
Pobierz film

Stenogram

10., 11., 12. i 13. punkt porządku dziennego:


   10. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny (druk nr 176).
   11. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży (druk nr 177).
   12. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (druk nr 223).
   13. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (druk nr 224).

Poseł Katarzyna Kotula:

    Dziękuję bardzo.

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Drogie, Szanowne Działaczki Ruchów Kobiecych i Działaczki Aborcyjne! Dokładnie miesiąc temu, kiedy marszałek Szymon Hołownia przesuwał debatę o aborcji, w warszawskim szpitalu Paulina starała się o przerwanie ciąży. Miała wszelką niezbędną dokumentację medyczną, która uprawniała ją do legalnej aborcji na podstawie obowiązującego prawa. Paulina miała zaświadczenie od specjalisty, które zapewniało, że jej zdrowie jest zagrożone. Ginekolodzy w warszawskim szpitalu nie chcieli niestety uznać tego zaświadczenia i rozpoczęła się gra na czas. Kto dłużej wytrzyma tę próbę sił? Kobieta w stanie zagrażającym zdrowiu czy szpital, instytucja, która powinna jej pomóc, a nie kłaść kłody pod nogi? To była gra życiem kobiety. Nie pierwsza, ale mam nadzieję, że jedna z ostatnich.

    Paulina opowiedziała swoją historię mediom. Zachęcam wszystkich, by przeczytali ten wywiad przed piątkowym głosowaniem. Otwórzmy w końcu oczy na to, co dzieje się w polskich szpitalach, i zadajmy sobie pytanie, czy aby na pewno chcemy podtrzymywać ten stan rzeczy. Kogo on zadowala? Komu służy? Jaki jest bilans zysków i strat? Czy aby na pewno warto w tym trwać? ˝Sumienie˝ to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki. Wiele osób, a właściwie wielu mężczyzn mówi, że w sprawie prawa kobiety do przerywania ciąży wypowie się zgodnie ze swoim sumieniem. Mam do was, drodzy mężczyźni, drodzy koledzy, politycy, ogromną prośbę: zamiast mówić o sobie, warto zacząć mówić i myśleć o kobietach, których sprawa aborcji przecież dotyczy. To one stanowią podmiot tej debaty, nie politycy i nie ich sumienia. (Oklaski)

    Mam dzisiaj zaszczyt i przyjemność jako posłanka klubu parlamentarnego Lewicy i wnioskodawczyni projektu o bezpiecznym przerywaniu ciąży przedstawić państwu projekt, który jest oparty na trosce i empatii w stosunku do kobiet, które po 30 latach obowiązywania zakazu aborcji muszą w końcu odzyskać odebrane im wiele lat temu prawo do podejmowania samodzielnych decyzji w sprawie macierzyństwa, swojego zdrowia i życia.

    Dzisiaj mam 47 lat. Kiedy po raz pierwszy zaostrzano prawo aborcyjne, miałam lat 16, a kiedy zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, miałam lat 20 i byłam na studiach. Przez większość mojego życia żyłam i mieszkałam w państwie, które nie szanuje moich praw, które nie daje mi żadnej możliwości wyboru. Ale jeszcze smutniejsze jest to, że dzisiaj jestem matką 23-latki, która jest gdzieś tutaj, na galerii i która całe swoje życie żyła w państwie, które jej i jej koleżankom odbiera podstawowe prawo do podejmowania samodzielnej decyzji o ich macierzyństwie. Żyje w państwie, w którym jej zdrowie i życie zależy od widzimisię i sumienia polityków. Jak mam dzisiaj jako polityczka wytłumaczyć jej, jej koleżankom i wszystkim tym młodym kobietom, że ich zdrowie i życie zależą od widzimisię kilku panów w garniturach, którzy po prostu boją się panów w sutannach. Jak, będąc polityczką, mam wytłumaczyć tym młodym dziewczynom, tym młodym kobietom w Polsce, że państwo, zamiast otoczyć je opieką, dać im wsparcie, umywa ręce, udaje, że nie widzi i nie słyszy.

    Wniesiony przez Lewicę projekt ustawy wprowadza prawo do aborcji - chodzi o prawo, nie obowiązek. I to kobieta musi mieć możliwość, aby móc sama, zgodnie ze swoim sumieniem zdecydować o tym, czy z tego prawa skorzystać czy też nie. I każda z nas, każda z kobiet jest na tyle mądra, by móc tę decyzję podjąć samodzielnie, bez pytania o zgodę cudzego sumienia, a prawo musi to umożliwić. To jest historyczny moment, bo po raz pierwszy w Sejmie spotykają się trzy projekty liberalizujące prawo aborcyjne. Dzisiaj mało kto pamięta, że od 1956 r. aborcja była w Polsce legalna. Niemki, Francuzki, Brytyjki walczyły wtedy o prawo do samostanowienia i przyjeżdżały do nas, do Polski, aby taką niechcianą ciążę przerwać. A dzisiaj jest odwrotnie: to kraje takie jak Holandia wyręczają państwo polskie i pomagają kobietom, gdy ciąża zagraża ich zdrowiu i życiu.

    W latach 90., które już bardzo dobrze pamiętam, miały miejsce kolejne próby zaostrzenia prawa aborcyjnego. Najpierw efektem tego było prawo aborcyjne oparte na czterech przesłankach, w tym przesłance ekonomiczno-społecznej, a finalnie, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 1997 r. zakończyło się to wprowadzeniem zakazu aborcji opartego na trzech wąskich przesłankach, dla niepoznaki i czystych sumień konserwatywnych polityków i duchownych Kościoła katolickiego zwanego kompromisem aborcyjnym. Nikt nie pytał wtedy kobiet o zdanie w sprawie planowania rodziny, ochrony płodu ludzkiego i warunków dopuszczalności przerywania ciąży - tak nazywała się ta ustawa. Nie pytano kobiet, bo ta ustawa była początkiem wymazywania kobiet z debaty o aborcji. Część polityków miała czyste ręce i czyste sumienia. Prawo zabraniało kobiecie przerywania ciąży, lekarze przestali wykonywać aborcję, ale tylko w publicznych szpitalach. Według rządowych statystyk ciążę przerywało 600-1000 kobiet rocznie, a w rzeczywistości miała ją co trzecia Polka.

    Na przełomie lat 90. i 2000. kwitło podziemie aborcyjne. Zabiegi przerywania ciąży wykonywano w prywatnych gabinetach, do których jeździłam wtedy z koleżankami, żeby je wspierać. Chyba wszyscy pamiętamy, jak w prasie papierowej roiło się od ogłoszeń: ˝AAA ginekolog - wszystko˝, ˝Ginekolog - zabiegi zaawansowane, przywracanie miesiączki, pełen zakres usług˝. Koszt: 1,5-2 tys. zł, a to były wtedy duże pieniądze. Potem pojawiły się leki na wrzody i stawy, które kobiety szybko nauczyły się odpowiednio dawkować i zdobywać dla koleżanek, tak jak ja, aby mogły one przerywać ciąże. Pojawiły się kredyty na aborcję. I dalej wszyscy byli zadowoleni. Lekarze zarabiali na aborcjach, także ci, którzy dzisiaj znajdują się po prawej stronie sceny politycznej i na co dzień pracują tutaj jako posłowie. (Oklaski) Rozwijała się turystyka aborcyjna, kwitły chwilówki i dalej wszyscy udawali, że nie widzą, nie wiedzą, i wciąż byli zadowoleni.

    W szpitalach na Podlasiu i Podkarpaciu nawet ten pseudokompromis nie działał, bo żadna, ale to żadna, kobieta od lat, nawet w przypadku zagrożenia zdrowia i życia, nie mogła tam otrzymać pomocy i była odsyłana z kwitkiem, chociaż w zasadzie raczej bez kwitka, bo lekarze odmawiali aborcji, zasłaniając się klauzulą sumienia. I chociaż łamali w ten sposób prawo, nie wyznaczali podmiotu leczniczego, w którym kobieta mogłaby przerwać ciążę, i nie dokumentowali tej odmowy na piśmie. Łamanie praw pacjentek? Kto by tam się przejmował kobietami.

    Od 1992 r. działała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która pomaga kobietom do dzisiaj, kobietom, które potrzebują albo chcą przerwać ciążę, także w polskich szpitalach. Przedstawicielki federacji uczą, wspierają prawnie i walczą na forum europejskim o przestrzeganie prawa tam, gdzie jest ono łamane. Bardzo wam za to, dziewczyny, dziękuję, bo w polskich szpitalach wciąż dzisiaj łatwo o relikwię, ale trudno o aborcję, nawet taką, która jest zgodna z obowiązującym prawem.

    Przez te wszystkie lata kobiety kombinowały, jak przerwać ciążę, a sumienia polityków nadal były spokojne. Czy wasze sumienia są teraz spokojne, gdy kobiety nadal zmusza się do kombinowania? Czy do waszych sumień dociera, że jeśli kobieta chce być w ciąży, to zrobi wszystko, żeby w niej być, ale jeśli nie chce być w ciąży, to też zrobi wszystko, żeby w niej nie być? Państwo nie może dzisiaj udawać, że aborcji nie ma, bo aborcje były, są i będą, więc państwo musi zrobić wszystko, żeby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i żeby odbywała się w odpowiednich warunkach. Państwo musi też zrobić wszystko, żeby aborcja była darmowa, bo aborcja to zwykły zabieg albo świadczenie medyczne, które powinno być kobietom gwarantowane. Te bogatsze, zamożniejsze kobiety po prostu zapłacą i wyjadą na zabieg za granicę. Do części kobiet dotrą informacje o Aborcji bez Granic, ale część może albo zostać oszukana, albo po prostu sobie nie poradzić, a część będzie martwiła się o to, skąd wziąć i jak załatwić pieniądze na tabletki.

    W 2016 r. PiS próbował zaostrzyć prawo aborcyjne, dopuszczając ustawę, która chciała wsadzać kobiety za aborcję do więzienia, a nawet za podejrzane poronienia. Spotkałyśmy się wtedy na ulicach polskich miast, dużych i małych, i w strugach deszczu udało nam się zatrzymać to szaleństwo. Ale PiS-owi to nie wystarczyło i w 2020 r. politycznym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w czasie pandemii cynicznie jeszcze zaostrzył prawo aborcyjne. Wyrokiem, który tak naprawdę nie jest wyrokiem, Trybunału Konstytucyjnego, który tak naprawdę nie jest Trybunałem Konstytucyjnym. I nic to, że podjęliśmy w Sejmie taką uchwałę, bo dzisiaj lekarze niestety nadal tego wyroku przestrzegają.

    A potem w szpitalu zmarła Izabela z Pszczyny, która pisała do swojej matki: Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć i nic nie mogę zrobić. A potem Agnieszka z Częstochowy, Dorota z Bochni i wiele innych. A kiedy pani Ola poroniła i pojechała do szpitala, PiS-owska prokuratura wysłała do jej domu policję, która sitkiem przeszukiwała szambo, szukając dowodów na pomocnictwo w aborcji.

    Zakaz aborcji zabija i nie likwiduje aborcji. Zakaz aborcji powoduje, że w polskich szpitalach nie ma dzisiaj bezpiecznej aborcji. Ale od 30 lat te aborcje się dzieją tylko dlatego, że poszczególne osoby znajdują sposób na to, żeby je zrobić. Ostatnie lata to zasługa grup nieformalnych i aktywistek działających w Polsce - to Aborcyjny Dream Team czy Aborcja bez Granic. Wiem, że jesteście, pozdrawiam was bardzo serdecznie i dziękuję za waszą pracę. (Oklaski)

    Darowizny od Belgii, Francji i Holandii, od prywatnych darczyńców umożliwiają te aborcje. Tylko w ciągu ostatnich 3 lat aborcje z Aborcją bez Granic miało 132 tys. osób z Polski. Każdego dnia co najmniej 100 osób ma dzięki nim bezpieczną aborcję, ale aktywistki szacują, że i tak obsługują mniej niż połowę zapotrzebowania.

    Państwo polskie zaoszczędziło na zdrowiu i życiu Polek 49 mln przez ostatnie 8 lat. Na aborcje wykonywane u kobiet z Polski składają się wszystkie inne państwa, takie jak Holandia, Francja czy Belgia, ale też prywatni darczyńcy. Każdego dnia dzięki pieniądzom otrzymanym z organizacji kobiecych około siedmiu kobiet wyjeżdża do Holandii na zabieg aborcji w drugim trymestrze ciąży. Wiele z nich potrzebuje wsparcia finansowego. To są często ciąże chciane, to są często ciąże wyczekane, ale te kobiety nie mogą otrzymać pomocy w swoim państwie.

    W poniedziałek w holenderskim parlamencie przy udziale holenderskiej ministry zdrowia odbyła się debata na temat dostępu do tabletek aborcyjnych dla osób z Polski. I nie była to debata o światopoglądzie, o początkach życia, o tym, czy kobieta jest człowiekiem, ale o tym, jak polepszyć dostęp do tabletek aborcyjnych przez holenderską telemedycynę. Jeśli projekt przejdzie, to osoba w niechcianej ciąży z Polski będzie mogła odbyć konsultacje on-line z holenderskim lekarzem i na podstawie wywiadu medycznego otrzymać tabletki aborcyjne. Będzie mogła zrobić tę aborcję w domu, samodzielnie, z pomocą koleżanki, męża, matki czy też przyjaciółki.

    Drodzy Politycy! Drogie Polityczki! Na koniec mam do was ogromną prośbę, zwłaszcza do moich bardziej konserwatywnych koleżanek, a zwłaszcza kolegów. Rozmawiajmy, tak jak mówicie. Nie kłóćmy się. Rozmawiajmy, bo w powiedzeniu, że zgoda buduje, niezgoda rujnuje, jest oczywiście prawda, ale nie będziemy rozmawiać, jeśli nie skierujecie tych wszystkich czterech projektów do dalszych prac. A dla Lewicy projekt o dekryminalizacji, który prezentowała posłanka Anna Maria Żukowska, jest priorytetem. Życie i zdrowie kobiet jest ważniejsze niż każda polityczna bitwa. To nie wasze sumienie, to sumienie kobiet. To nie wasz wybór, to wybór kobiet. Dziękuję. (Oklaski)

Czytaj więcej

Umieść film na stronie
Oceń posła
Ocena
1.7
Pozycja w rankingu:
414
Liczba głosów: 197
Sprawdź historię ocen
Zgoda
Szczegóły
O plikach cookie
Niniejsza strona korzysta z plików cookie
Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług.
Pliki cookie (ciasteczka) to małe pliki tekstowe, które mogą być stosowane przez strony internetowe, aby użytkownicy mogli korzystać ze stron w bardziej sprawny sposób.

Prawo stanowi, że możemy przechowywać pliki cookie na urządzeniu użytkownika, jeśli jest to niezbędne do funkcjonowania niniejszej strony. Do wszystkich innych rodzajów plików cookie potrzebujemy zezwolenia użytkownika.

Niniejsza strona korzysta z różnych rodzajów plików cookie. Niektóre pliki cookie umieszczane są przez usługi stron trzecich, które pojawiają się na naszych stronach.

Dowiedz się więcej na temat tego, kim jesteśmy, jak można się z nami skontaktować i w jaki sposób przetwarzamy dane osobowe w ramach Polityki prywatności.
Odmowa
Spersonalizuj
Zapisz wybrane
Zezwól na wszystkie