Zgłoś uwagi

Poseł Cezary Tomczyk - Wystąpienie z dnia 08 listopada 2024 roku.

P. 29. - Informacja Ministra Obrony Narodowej na temat raportu opublikowanego przez Zespół ds. oceny funkcjonowania „Podkomisji Smoleńskiej”, w szczególności na temat wykazanych w nim nieprawidłowości w funkcjonowaniu Podkomisji oraz informacja Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego na temat postępów w prowadzonych przez prokuraturę śledztwach dotyczących katastrofy smoleńskiej
284 wyświetleń
0
Pobierz film

Stenogram

29. punkt porządku dziennego:

Informacja Ministra Obrony Narodowej na temat raportu opublikowanego przez Zespół ds. oceny funkcjonowania ˝Podkomisji Smoleńskiej˝, w szczególności na temat wykazanych w nim nieprawidłowości w funkcjonowaniu Podkomisji oraz informacja Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego na temat postępów w prowadzonych przez prokuraturę śledztwach dotyczących katastrofy smoleńskiej.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Cezary Tomczyk:

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo! Prawda jest taka, że w ostatnich dniach, po tym, kiedy raport został opublikowany, kiedy został ogłoszony, de facto, tak jak powiedział pan premier Władysław Kosiniak-Kamysz, nikt nie zakwestionował żadnego członka tego zespołu, dlatego że na czele stał zawodowiec, pan płk pil. Leszek Błach, który zajmuje się zawodowo audytem wojskowym, ale też w tym gronie znaleźli się wybitni oficerowie Wojska Polskiego oraz profesorowie najważniejszych uczelni wojskowych, którzy całe swoje życie poświęcili na badanie wypadków lotniczych, a także zdarzeń, incydentów w polskim lotnictwie. I jest to dokładne zaprzeczenie tego, czym była podkomisja Antoniego Macierewicza.

    Po drugie, nikt w żaden sposób nie zakwestionował ustaleń, które pojawiły się w tym raporcie. Jedynym człowiekiem, który odniósł się do tego raportu, był Antoni Macierewicz. Nie kwestionował on wcale wyników badań pana płk. Błacha i całego zespołu, kwestionował to, że ten raport w ogóle mógł ujrzeć światło dzienne, że te materiały stały się wreszcie jawne. Chciałbym panu powiedzieć, że one będą jawne, bo opinia publiczna ma prawo wiedzieć, na co podkomisja smoleńska wydała ponad 80 mln zł i jak pan okłamywał naród, szczególnie, że te dowody zostały pokazane i to wszystko zostało udowodnione, czy pan tego chce, czy pan tego nie chce. (Oklaski)

    Szanowni Państwo! Czas na prawdę i czas na sprawiedliwość. Chcę też w imieniu nas wszystkich, też w imieniu wszystkich, którzy pracowali nad tym raportem, powiedzieć, że my w tej sprawie po prostu doszliśmy do prawdy i że to jest najważniejsze w tej sprawie. Chciałbym też powiedzieć, że to wszystko, czyli badanie tego, co pan robił, ale też tego, czego pan nie zrobił, jest robione w imię pamięci o tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Ta sprawa musi być rozliczona do spodu.

    (Poseł Antoni Macierewicz: Tak... każdego hejtujecie?)

    Chciałbym panu powiedzieć, panie Antoni Macierewicz, że ta sprawa do spodu będzie rozliczona.

    Szanowni Państwo! To jest pierwsza na świecie komisja - mówię o komisji Antoniego Macierewicza - która badała wypadek lotniczy, katastrofę lotniczą w sposób wirtualny. Członkowie podkomisji nigdy nie badali wraku samolotu TU-154M nr boczny 101, nawet nie podjęli starań, aby zbadać ten wrak.

    (Poseł Antoni Macierewicz: Bo ruskim oddaliście wrak.)

    (Głos z sali: To była farsa, nie komisja.)

    Szanowni Państwo! Chciałbym dodać, że podkomisja prowadziła szereg badań na Tupolewie 154 nr boczny 102, czyli tym, który był w Mińsku, który zresztą zniszczyła. Podkomisja użyła, trzeba przyznać, nieznanej specjalistom metody badawczej, która pozwalałaby potwierdzić teorię zamachu na samolot, opierając się na zupełnie innym statku powietrznym. To jest rzeczywiście w nauce metoda nieznana. Nie było takiej próby na świecie. Pan tę próbę podjął. Wiemy, jak to się skończyło.

    Szanowni Państwo! Antoni Macierewicz, ale też inni politycy PiS szerzyli dezinformację i tą dezinformacją zarażali całe społeczeństwo. PiS twierdził - chciałbym do tego się odnieść, bo to są takie mity, które trzeba raz na zawsze obalić - że śledztwo zostało oddane Rosjanom. To jest narracja rosyjska, panie Macierewicz.

    (Głos z sali: Ruski agent.)

    Śledztwo prowadzone jest do dziś w polskiej prokuraturze, a za czasów PiS nawet powstał specjalny zespół, który badał tę sprawę. O tym będzie mówił prokurator generalny pan Adam Bodnar. Na miejscu, w roku 2010, wbrew temu, co mówicie, byli polscy prokuratorzy oraz specjaliści z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którzy pobrali z wraku tupolewa setki próbek, które później pan w części zniszczył, a w części zgubił. O tym będę mówił w dalszej części mojego wystąpienia.

    (Poseł Piotr Zgorzelski: Niesamowite.)

    Tak jak powiedział pan minister obrony narodowej, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, to komisja Jerzego Millera ustaliła przyczynę katastrofy. A było nią zderzenie z drzewem, przeszkodami terenowymi i ziemią. I jest to wynik prac polskiej komisji, złożonej z polskich specjalistów, a nie jak pan mówił, komisji rosyjskiej. To była polska komisja, na polskiej ziemi, to było polskie śledztwo i wszystko, co mówiliście w tej sprawie, jest nieprawdą. (Oklaski) Chciałbym, żeby opinia publiczna dobrze to wiedziała.

    Chciałbym teraz pokazać państwu, w jaki sposób komisja Antoniego Macierewicza i sam Antoni Macierewicz chcieli wymazać z pamięci wszystko to, co robili Jerzy Miller oraz jego zespół. Szanowni państwo, pan Misiewicz... Pan Macierewicz pamięta zapewne pana Misiewicza.

    (Głos z sali: Tak, tak, tak.)

    Tak mi się wydaje. Pan Misiewicz, chciałbym panu powiedzieć, na polecenie właśnie pana...

    (Głos z sali: Kto rozpoznał głos gen. Błasika?)

    Wicemarszałek Dorota Niedziela:

    Panie ministrze, czy mogę przerwać na chwileczkę?

    Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Cezary Tomczyk:

    Proszę bardzo.

    Wicemarszałek Dorota Niedziela:

    Pan będzie miał już trzecie ostrzeżenie. Jeśli pan nie przestanie pokrzykiwać, to odczytam panu formułę dotyczącą zakłócania. Czy możemy się tak mówić, że pan przestanie?

    (Głos z sali: Ale ja nie usłyszałem ostrzeżenia.)

    Bo jak nie, to ją po prostu odczytam. Proszę nie pokrzykiwać, przede wszystkim z szacunku do tematu, jaki poruszamy, i do wszystkich posłów oraz ministrów na tej sali.

    Bardzo proszę, panie ministrze.

    Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Cezary Tomczyk:

    Bardzo dziękuję.

    Zakładam, że kultura osobista to powinno być jednak coś, co nas wszystkich łączy. Jeżeli pan akurat kultury osobistej nie posiada, to już na to nic nie poradzę.

    (Głos z sali: Pani marszałek, prosiłbym, by przywołać pana ministra do porządku.)

    Szanowni Państwo! Wysoka Izbo! Pan Misiewicz na polecenie pana Macierewicza zażądał od wszystkich jednostek podległych Wojska Polskiego przekazania wszystkich materiałów komisji Millera i do sprowadzenia tych materiałów użyto Żandarmerii Wojskowej. Wiecie państwo, dlaczego to zrobiono? Dlatego, żeby nie został po komisji Millera i po jej pracy żaden ślad. Przez 3 tygodnie szukaliśmy oryginalnego raportu Jerzego Millera, który ostał się w jednym jedynym miejscu, czyli w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wydaje mi się, że tam po prostu Żandarmerii Wojskowej nie wpuszczono. Pan się śmieje, ale nie wiem, czy panu powinno być akurat do śmiechu. To jest pismo, które jest podpisane przez pana Bartłomieja Misiewicza z napisem: bardzo pilne, w którym zwraca się on do wszystkich podmiotów Wojska Polskiego o wydanie wszystkich materiałów, które wiążą się z komisją Millera i z podkomisją, która wtedy powstała, przy pomocy Żandarmerii Wojskowej.

    Szanowni Państwo! Prawda jest taka - mówił o tym premier Władysław Kosiniak-Kamysz - że zniszczyliście wiele życiorysów wielu ludzi, wielu oficerów, wielu pilotów, ale też myślę, że najwyższa pora powiedzieć, że koniec z tym, że 24 października wraz z publikacją raportu skończyło się kłamstwo smoleńskie, wraz z przedstawieniem dowodów, które są jasne jak słońce, gdzie każdy może wyciągnąć wnioski, bo to są materiały, które są z pańskim podpisem. To są materiały, które są materiałami źródłowymi, gdzie każdy może otworzyć raport i wyciągnąć własne wnioski.

    Szanowni Państwo! To jest właśnie ten raport. To jest 800-stronicowy raport, który powstał z udziałem najlepszych polskich specjalistów z Wojska Polskiego, ale ten raport to też gotowy akt oskarżenia wobec pana i wobec ludzi, którzy z panem pracowali. 41 zawiadomień do prokuratury. Tak się zastanawiałem, bo słyszałem ostatnio różne wypowiedzi polityków PiS-u, którzy bronią Antoniego Macierewicza, tylko mam takie absolutne przekonanie, że wy nie bronicie Antoniego Macierewicza, tylko bronicie siebie, bo wy w tym kłamstwie smoleńskim od początku do końca uczestniczyliście. Braliście w tym udział, zrobiliście z katastrofy narodowej hucpę polityczną i pan stanął na czele tej hucpy politycznej, robiąc to w sposób wyrachowany, cyniczny, tak jak zostało to przedstawione w raporcie.

    Szanowni Państwo! Czołowy niemiecki propagandzista mówił, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.

    (Głos z sali: No właśnie. Wy się tym posługujecie.)

    Wydaje się, że to jest pana motto, motto Antoniego Macierewicza. Jest to tym bardziej bulwersujące, że jest to motto Macierewicza, czyli człowieka, który przed narodem ukrył prawdę, mimo że przysięgał jej bronić. Na pana barkach ciążyła przysięga, którą pan złożył w imieniu pana środowiska politycznego, ale też w imieniu wielu wyborców, wielu obywateli Rzeczypospolitej, że wyjaśni pan przyczynę katastrofy smoleńskiej, która już zresztą była wyjaśniona. Zamiast tego po prostu przedstawiał pan nieprawdę, ukrywał pan dowody i fakty.

    Tutaj jest dzisiaj sporo polityków PiS-u i mam do państwa pytanie: Czy państwu nie przeszkadza, że o tupolewie, który roztrzaskał się pod Smoleńskiem, ci ludzie, którzy pracowali w podkomisji smoleńskiej - tam też występuje Antoni Macierewicz w tym mailu - mówili: konserwa? Zastanawiam się, jak to jest w ogóle możliwe, bo badacze, którzy doszli do tych maili, którzy to analizowali, byli głęboko zszokowani. Dziwię się, że nie jesteście wy tym zszokowani, bo to wy obiecywaliście stać na straży prawdy w tej sprawie. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek z tej części sali, w ogóle nie słyszałem, żeby ktokolwiek w Polsce, w stosunku do samolotu, który roztrzaskał się pod Smoleńskiem, używał takich stwierdzeń. Tam zginął polski prezydent, tam zginęli też moi znajomi, byłem wtedy parlamentarzystą, mówił o tym zresztą premier Władysław Kosiniak-Kamysz. To jest katastrofa, która dotyczyła nas wszystkich. Konserwa - tak pan razem ze swoimi współpracownikami określał statek powietrzny, który rozstrzaskał się pod Smoleńskim. Najgorsze w tym jest to, że to po prostu państwa obnaża, bo pokazuje prawdziwe intencje i pokazuje gigantyczną hipokryzję w tej sprawie. To jest rzeczywiście niedopuszczalne.

    Szanowni Państwo! Przechodząc do kolejnych wniosków, chcę powiedzieć, że Antoni Macierewicz kilka dni temu poinformował, że spotkał się też, co było dla mnie - muszę przyznać - rzeczywiście nową informacją, ale myślę, że ona wymaga jednoznacznego rozliczenia, z innymi Rosjanami. Cytuję: spotykałem się z wieloma Rosjanami, w tym z pilotami. To chciałbym panu, szczególnie panu, powiedzieć, że mamy pewien problem, bo dziś sprawdziłem i w tej sprawie nie złożył pan żadnego meldunku, informacji do Służby Kontrwywiadu Wojskowego ani nie zgłosił pan tego żadnym służbom. W pana raporcie też nie ma śladu.

    (Głos z sali: Zgłosił, ale nie naszym.)

    Chyba że pan zgłosił to jakimś innym służbom, ale na pewno nie polskim służbom. (Oklaski)

    (Głos z sali: Wielu.)

    To jest sprawa, która będzie wymagała wyjaśnienia pewnie w ciągu kolejnych tygodni, ale wydaje mi się, że w związku z tym nie będziemy mówili, że jest 41 zawiadomień do prokuratury...

    (Głos z sali: 42.)

    ...tylko 42 zawiadomienia do prokuratury. (Oklaski)

    Przekażę też dziś państwu nowe informacje poza tymi, o których mówiłem. Przede wszystkim też na sali sejmowej padały takie słowa, że do Polski zostanie sprowadzony wrak tupolewa. Pamiętają to państwo pewnie bardzo dobrze.

    (Głos z sali: Tak.)

    Zresztą zacytuję panią premier Beatę Szydło z 2015 r., która powiedziała tak: ˝Tylko od dobrej woli rządzących zależy, czy wrak znajdzie się w Polsce˝. Pokażę państwu teraz, co PiS zrobił w sprawie wraku samolotu, który rzeczywiście powinien być w Polsce. Sprawdziliśmy ten wątek bardzo dokładnie. W ostatnich dniach pojawiły się też nowe informacje.

    Szanowni Państwo! Podkomisja zawarła 8 umów na wykonanie 8 opinii prawnych na łączną kwotę ok. 500 tys. zł w zakresie środków prawnych prawa międzynarodowego, które miały umożliwić zwrot statku powietrznego o numerze bocznym 101. Jedyną realną wartość przedstawiało przygotowanie projektu skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Projekt tej skargi trafił do konsultacji do prokuratury pod wodzą Zbigniewa Ziobry, która oceniła go jako niepoprawnie przygotowany i - uwaga - przygotowała w pełni nową skargę. Wiecie państwo, co się stało z tą skargą? Nic. Nigdy nie została złożona przez podkomisję Antoniego Macierewicza ani przez polski rząd, mimo że zapłacono za ekspertyzy w tej sprawie 0,5 mln zł, a Prokuratura Krajowa dokładnie przygotowała skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Nie zrobiliście w tej sprawie absolutnie nic. Okłamaliście naród, okłamaliście swoich wyborców i mam wrażenie, że okłamywaliście się też nawzajem. Tak mi podpowiada w tej sprawie intuicja.

    Mówiłem też o wykorzystywaniu Żandarmerii Wojskowej. I okazuje się, że nie tylko pan Misiewicz i pan Macierewicz, ale nawet pan Berczyński, który był przewodniczącym... Pamiętacie państwo pana Berczyńskiego? To ten od caracali, ten...

    (Głos z sali: Wykończył.)

    ...który mówił, że wykończył caracale, ale okazuje się, że miał też inne zasługi dla podkomisji Antoniego Macierewicza. Korzystał też z Żandarmerii Wojskowej, w dodatku na polecenie Antoniego Macierewicza.

    Jak wyglądała współpraca w państwie w tej sprawie? Szanowni państwo, w dniach 18 i 19 lipca 2016 r. w asyście Żandarmerii Wojskowej ówczesny przewodniczący podkomisji Wacław Berczyński bez zgody Prokuratury Krajowej zarekwirował dowody z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, części tupolewa, który roztrzaskał się pod Smoleńskim. Czynność ta została wykonana na podstawie pisemnego polecenia ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z dnia 18 lipca 2016 r. Zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek zażądał od przewodniczącego podkomisji, cytuję: natychmiastowego zwrotu nieprawnie pozyskanych przez podkomisję dowodów. Więc używaliście aparatu państwa - to jest w ogóle rzeczywiście coś, co się chyba nie pojawiło - żeby kraść dowody prokuraturze. Takiego przypadku na świecie jeszcze nie było, żeby ktoś próbował zarekwirować przy użyciu państwa, Żandarmerii Wojskowej dowody prokuraturze. Ale pan tutaj też stanął na wysokości zadania i ta sprawa będzie też do końca rozliczona. (Oklaski)

    Mówiliśmy o wywieraniu wpływu na ekspertów. Kolejny ekspert, który też pojawił się w tych materiałach, o którym do tej pory nie mówiliśmy, to prof. Berendt. To kolejny przykład takiego bezprecedensowego wpływu i wskazywania kierunku, w jakim powinny pójść wnioski z analizy materiału. Przeczytam państwu zresztą ten fragment: Naciski dotyczyły analizy prof. Berenta pt. ˝Analiza protokołów oględzin i otwarcia zwłok ofiar wypadku (...)˝, który dwukrotnie otrzymał pisma od Antoniego Macierewicza we wrześniu i w październiku 2019 r., które miały na celu zmianę podejścia profesora i sformułowania kategorycznych wniosków zgodnych z oczekiwaniem podkomisji. Ekspert w korespondencji jasno stwierdzał, że - to jest cytat z eksperta: Nie można sobie pozwolić na formułowanie wniosków, które nie będą dostatecznie uzasadnione. Wnioski te będą bowiem sprawdzane i weryfikowane przez liczne gremia i można się spodziewać mnogich prób ich podważenia czy wręcz ośmieszania. Stąd wymagana jest niezwykła ostrożność w ich formułowaniu. Rozumiem, że zleceniodawca opinii oczekuje kategorycznych wniosków.

    (Poseł Zbigniew Dolata: Pani marszałek, czas się skończył.)

    To jest kolejny przykład na to, jak komisja nie służyła wyjaśnieniu sprawy, tylko udowodnieniu z góry przyjętej hipotezy o wybuchach i sabotażu. (Gwar na sali)

    (Poseł Zbigniew Dolata: Czas się skończył. Zasady wszystkich dotyczą.)

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Przedstawię teraz kolejne ustalenia, które pokazywaliśmy, ale w sposób pogłębiony. Tak jak powiedział pan premier Kosiniak-Kamysz, tego wątku nie będę powtarzał, podkomisja kosztowała prawie 82 mln zł, z czego 47 mln to koszt zdewastowanego tupolewa, na którym robiliście badania niszczące, które doprowadziły do tego, że jest dzisiaj złomem, bo on dzisiaj jest złomem, panie Macierewicz, i to pan razem z pana ludźmi do tego doprowadziliście.

    W ogóle po analizie tych dokumentów można jasno powiedzieć, że jedynymi dokumentami, które były dobrze przygotowane - to jest w ogóle bardzo ciekawy wątek - są te, które dotyczą finansów podkomisji. Wtedy kiedy chodziło o pensje, wtedy kiedy chodziło o kasę, wtedy kiedy chodziło o to, żeby kolejny pana ekspert mógł zarobić setki tysięcy złotych, to się wszystko w papierach bardzo dobrze zgadzało. Gorzej jest, jeżeli chodzi o kwestie, które dotyczą wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Szanowni państwo, rekordzista, członek podkomisji, zarobił prawie milion złotych, 900 tys. zł. Efekty państwo doskonale znacie.

    Jeżeli chodzi o umowy eksperckie, to jest pytanie, jakie kompetencje posiadali członkowie podkomisji. Szanowni państwo, zawierano umowy na ekspertyzy z osobami kompletnie bez żadnego doświadczenia. Wspominałem ten przykład, myślę, że warto go przytoczyć jeszcze raz. Pan Ewald Gryglewicz - analiza deszyfracji kopii parametrów lotu rejestratorów w systemie MSRP oraz określenie zapisów dźwięku kanałów MARS-BM w plikach źródłowych. Bardzo poważna ekspertyza, ekspertyza istotna w pracach badawczych katastrof lotniczych. I teraz cytuję, gdzie ten pan nabył umiejętności - to jest cytat z tego pana, z jego zeznań - nabył je, współpracując z innymi blogerami i wymieniając z nimi doświadczenia. To jest ekspert Antoniego Macierewicza, człowiek, który swoją wiedzę w sprawie badania katastrof lotniczych posiadł na blogu. internetowym. I ja tak patrzę na pana i jestem naprawdę zdumiony, że pan jest na tej sali i pan może tego tak ze spokojem słuchać. Naprawdę jestem zdumiony. Wie pan co? Wczoraj, kiedy panu odpowiadałem, powiedziałem panu jedno, że trzeba to panu przyznać, że ma pan tupet. Myślałem, że to nie będzie miało wpływu na działalność prokuratury. Powiem panu, że się pomyliłem, dlatego że - sprawdziłem - i tupet, i zaprzeczanie oczywistym faktom są kwestiami, które obciążają oskarżonego w prokuraturze. Więc to jest dodatkowy element, który wpływa na pańską niekorzyść - pański tupet. (Oklaski)

    (Poseł Marek Suski: Kolejny wniosek... o tupet.)

    Ponadto członkami podkomisji byli: muzykolog, akustyk, psycholog oraz, co jasno mówiliśmy, Antoni Macierewicz, czyli historyk zajmujący się historią Inków, jeśli dobrze pamiętam.

    Szanowni Państwo! Pan poseł Macierewicz mówił tutaj, z tej mównicy, że nie zgubiono żadnych dowodów. To jest też taki kolejny przykład czegoś, co jest druzgocące dla pana działalności. Podkomisja działała w chaosie, bałaganie, doszło do zgubienia i zniszczenia części tupolewa.

    Szanowni Państwo! Zgodnie z zarządzeniem o udostępnieniu materiałów śledztwa z 23 czerwca 2016 r. prokuratura udostępniła podkomisji części samolotu Tupolew 154, nr boczny 101. Dokumenty zdeponowano w zamkniętych kopertach opatrzonych pieczęcią prokuratury w willi na Klonowej - tam, gdzie była siedziba podkomisji smoleńskiej. Przyjęto to zresztą bez żadnego protokołu. Pięć elementów części tego tupolewa trafiło do Wojskowej Akademii Technicznej i w wyniku ˝badań˝ te elementy zostały bezpowrotnie zniszczone, a 19 tych elementów zagubiono. Tu są oczywiście pisma prokuratury, która zwraca się do ówczesnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, ale też do pana. Cytat: takie działanie stanowi utrudnianie śledztwa. Byłem rzeczywiście głęboko zszokowany, gdy pan wyszedł na tę mównicę i mówił, że to jest nieprawda, że żadne dowody nie zaginęły, bo tak się akurat składa, że mam pana pismo. Pokażę je panu, żeby pan zobaczył.

    (Poseł Bartosz Józef Kownacki: Pani marszałek, chyba pierwszy raz się zdarza, żeby ministrowie biegali po obradach.)

    Chciałem panu posłowi Macierewiczowi pokazać to pismo, żeby się nie wypierał. A więc to jest pismo do prokuratora generalnego skierowane przez pana ministra Antoniego Macierewicza, wtedy przewodniczącego podkomisji.

    (Głos z sali: Panie ministrze, jakby pan mógł pokazać jeszcze raz.)

    Przekażę państwu.

    (Głos z sali: Nie, teraz. Ja też bym chciał zobaczyć.)

    W tym piśmie jest m.in. informacja, cytuję: Zostało wysłane pismo do przedstawiciela NIAR-u, który w odpowiedzi na moje pismo stwierdził, że nie dysponuje żadnymi z tych przedmiotów. Mimo usilnych starań do tej pory podkomisji nie udało się odzyskać fragmentów samolotu tupolew 154, numer boczny 101 ani 18 fragmentów, tupolew boczny nr 101. To znaczy, że pan bezpowrotnie zagubił dowody, które komisja Millera i polscy prokuratorzy pozyskali w Smoleńsku. Oni te dowody pozyskali, a pan, mimo że obiecał pan stać na straży prawdy w tej sprawie, część z nich zniszczył, pozwolił je zniszczyć, a część z nich zgubił. I to są fakty w tej sprawie.

    (Poseł Jakub Rutnicki: Hańba!)

    Hańba, tak, to jest hańba. (Oklaski)

    (Głos z sali: Przekazał do Moskwy.)

    (Poseł Antoni Macierewicz: Hańbą jest kłamstwo.)

    Szanowni Państwo! Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, którego tu dzisiaj bardzo brakuje - i bardzo się dziwię, że pana ministra Błaszczaka tutaj dzisiaj z nami nie ma, ale może dlatego, że 10 z tych zawiadomień dotyczy właśnie jego - był szczegółowo informowany, także przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, o nieprawidłowościach w działalności podkomisji. Był informowany o wszystkich tych rzeczach, które pojawiły się w raporcie: o rosyjskich obywatelach, którzy się z panem spotykali i o których zaraz powiem. Był informowany o problemach dotyczących współpracy z NIAR-em. Miał informacje na temat pana eksperymentów wybuchowych. To jest garść tych meldunków, które zostały pokazane. Te meldunki zostały też wysłane do prezydenta Rzeczypospolitej pana Andrzeja Dudy. To są meldunki Służby Kontrwywiadu Wojskowego, które były kierowane do ministra obrony narodowej i w których informowano o tym, co pan robi w tej podkomisji.

    I wiedzą państwo, to jest jeden z kluczowych elementów, dlatego że polskie państwo w osobie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, ale też Jarosława Kaczyńskiego, do którego jeden z tych meldunków trafił, a także Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wiedziało o tym, co pan robi. Dzisiaj można śmiało postawić tezę, że nad Antonim Macierewiczem, nad panem konkretnie, był rozpięty szeroki parasol ochronny, który miał umożliwić panu swobodną działalność w ramach podkomisji, która do niczego nie zmierzała. Mimo że wydatkowano publiczne pieniądze, miliony złotych, że chował pan dowody, że ukrywał je pan przed opinią publiczną, pana partia polityczna, pana środowisko polityczne to panu umożliwiło i pana nie rozliczyło.

    Chciałbym panu powiedzieć, że to się zmieniło, dlatego że z tej sprawy i z innych spraw będzie pan jednoznacznie rozliczony, tak jak w sprawie pana Glaskowa. Chciałbym usłyszeć wyjaśnienie od pana w tej sprawie, ale pewnie usłyszy je prokurator. Bo jak to jest, że człowiek, który de facto stał na czele służb, czyli pan, człowiek, który przeprowadził proces likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, człowiek, który tak wiele ma do czynienia i z konspiracją, i z agenturą - co prawda, nie wiedziałem, że w taki sposób - dopuścił, doprowadził do spotkania z obywatelem Federacji Rosyjskiej panem Glaskowem i nie poinformował pan o tym Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Zrobił pan to dopiero po 5 dniach, kiedy ten człowiek był już kompletnie poza zasięgiem służb, kiedy mógł zniknąć przez piesze przejście graniczne z obwodem królewieckim kilka dni później, o godz. 8. Tak jak mówiłem, to było przejście piesze.

    (Poseł Marek Suski: No i co z tego? A jakby na rowerze przejechał, to co?)

    (Poseł Antoni Macierewicz: Jacy wiariaci.)

    Chciałbym też wiedzieć, jak panu nie wstyd. Jak pan może twierdzić, że ta sprawa nie ma znaczenia, że nie ma znaczenia, że pan się spotykał z ruskimi obywatelami, nie informując o tym służb, tak żeby zabezpieczyć kontrolę wywiadowczą, mimo tego że w uchwale o powołaniu podkomisji - sam pan to podpisał - była wpisana właśnie osłona kontrwywiadowcza. Pan to zlekceważył. Pan dopuścił do tego, że ktoś z paszportem Federacji Rosyjskiej dał panu pendrive. Nie wiem, gdzie pan ten pendrive włożył, do którego komputera, nie wiem, co za pomocą tego pendrive’a było ściągnięte, ale wiem, że spotkał się pan z obywatelem Federacji Rosyjskiej i wypuścił go pan z polskich rąk. Taka jest prawda i też z tego będzie pan rozliczony. (Oklaski)

    (Poseł Marek Suski: Czyli 48. wniosek do prokuratury.)

    Kolejny przykład to pan Roman Rostkiewicz. Zresztą pan się tego kontaktu wypiera do dzisiaj. To jest człowiek, który przez 3 lata był współpracownikiem podkomisji smoleńskiej. Tylko okazało się po 3 latach, że ten pan nie nazywa się Roman Rostkiewicz - taka mała różnica - tylko nazywa się Andriej Bowbelski. Aż dziw bierze, że Andriej, prawda?

    (Głos z sali: A nie Gonzales...)

    Ale akurat w tym przypadku był to obywatel Wielkiej Brytanii, który przez 3 lata był przy panu, który przez 3 lata się z panem spotykał, spotykał się z pana ekspertami, spotykał się z panem w Londynie i działał przy panu aż do roku 2019. Ta sprawa również będzie musiała być wyjaśniona.

    I teraz kluczowa historia. Czy Antoni Macierewicz znał prawdziwe przyczyny katastrofy? Szanowni państwo, Antoni Macierewicz w swoim pokoju w podkomisji smoleńskiej, w swoim biurku miał syntetyczne zestawienie wszystkich prac swoich ekspertów, swojej podkomisji smoleńskiej, które jednoznacznie wskazywały na to, że przyczyną katastrofy było zderzenie samolotu z brzozą, utrata części skrzydła, przewrócenie się na lewy bok, a następnie zderzenie się samolotu z ziemią. Pan to miał w swoim biurku. Pan ukrywał to przed opinią publiczną. Ukrywał to pan być może przed swoimi współpracownikami, ale na pewno ukrywał to pan przed narodem.

    Jeżeli chodzi o badania - mówił o tym pan premier Kosiniak-Kamysz - to powiem bardzo krótko: pan zamówił właściwie sześć ekspertyz zagranicznych. Pięć z tych ekspertyz było wykonanych przez ludzi, którzy kiedykolwiek zajmowali się badaniami katastrof lotniczych. Koszty ekspertyz: 14 mln zł. Te ekspertyzy zostały przez pana de facto nieuznane. One się po prostu w pana raporcie nie znalazły, w ogromnej mierze. Natomiast najciekawsze jest to, że wszystkie te ekspertyzy, zarówno ekspertyza NIAR-u, ekspertyza Franka Taylora w późniejszym czasie, ekspertyza pana Gorana Lilja, ekspertyza pana Protheroe, jak i ekspertyza pana Magnussona wskazują jednoznacznie na to, że w Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej, a nie do zamachu, tak jak pan by chciał. Bo pan z góry założył hipotezę, którą przez cały czas próbował udowodnić.

    Szanowni Państwo! Wnioski NIAR-u. Pan z tej mównicy powoływał się na NIAR. Wnioski NIAR-u: uderzenie skrzydła w drzewo było przyczyną katastrofy. Raport NIAR nie wskazuje na eksplozję na pokładzie jako przyczynę katastrofy. Rekonstrukcja zderzenia z brzozą pokazała, że dwa dźwigary skrzydła ulegają zniszczeniu, a trzeci - uszkodzeniu, zaś brzoza zostaje złamana. W raporcie NIAR stwierdzono, że model analizy wykazuje dobrą korelację z uszkodzeniami obserwowanymi na zdjęciach skrzydła po zderzeniu. I dalej: analiza rozpadu samolotu wskazuje, że nie były zachowane warunki umożliwiające przeżycie. To jest raport NIAR-u, na który dziesiątki razy w wypowiedziach publicznych się pan powoływał. Przeczytam kolejny fragment z raportu NIAR-u. Pan mówił tutaj o wbiciu drzwi w grunt, że to niemożliwe, że musiał być wybuch. Raport NIAR-u: Wbicie drzwi w grunt mogło nastąpić w wyniku uderzenia w nie kadłuba. NIAR wskazywał, że na podstawie analizy badania drzwi do wepchnięcia drzwi w glebę po wstępnej penetracji wymagane było średnio rozłożone obciążenie wynoszące 25 tys. funtów. Szacowana maksymalna siła pionowa wywierana przez samolot wynosiła 69 209 funtów, co z łatwością przekraczało tę sumę. I na koniec raportu NIAR-u: Duże zniszczenia statku powietrznego są następstwem działania sił uderzeniowych podczas zderzenia z przeszkodami i z ziemią. Statek powietrzny rozpadł się na wiele części w wyniku zderzenia z drzewami i z ziemią. Raport NIAR-u.

    Frank Taylor w 2019 r. informuje pana, że zmienił zdanie, że to, co mówił wcześniej, nie pokrywa się z tym, co odkrył, wtedy kiedy zobaczył dalsze dokumenty. On to mówi wprost. I mówi, że nie życzy sobie, żeby pan używał jego nazwiska i jego prac do prac podkomisji smoleńskiej. Pan nigdy nie przyznał publicznie, że Frank Taylor, z którym pan występował na konferencjach prasowych, zmienił zdanie, się pana wyparł. Bo każdy normalny człowiek wypiera się kłamstwa (Oklaski), poza jednym człowiekiem, który tutaj siedzi i na mnie patrzy.

    Wnioski zawarte w raporcie Gorana Lilja: Niemożliwe było zatrzymanie przechylenia po utracie końcówki skrzydła. Czy słyszą to wyborcy PiS-u? Czy słyszą to politycy PiS-u, którzy tutaj siedzą? To są wnioski z raportu, który został zamówiony przez podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza. Trajektoria uwzględniająca uderzenie w brzozę jest wiarygodna. Założenie o eksplozji na większej wysokości jest wątpliwe. Drzwi zostały wbite w ziemię w wyniku uderzenia kadłuba. Pana ekspert to mówi, którego ekspertyzę pan też skrzętnie ukrywał.

    Christopher Protheroe: Oderwanie końcówki lewego skrzydła nastąpiło wyłącznie w wyniku uszkodzeń mechanicznych spowodowanych uderzeniem w drzewo. Brak możliwości upozorowania miejsca katastrofy.

    Pan Magnusson - to samo: Przecięcie skrzydła przez brzozę jest bardzo prawdopodobne.

    Szanowni Państwo! Każdy z tych ekspertów mówił to samo, a pan za wszelką cenę próbował zrobić wszystko, żeby te informacje ukryć. A wtedy kiedy się panu nie udawało, to próbował pan proponować, jak mówi pan Protheroe, nawet łapówkę. To jest pismo, które na to wskazuje. To jest pismo, które skierowane jest do pana. W nim jest nawet napisane: dear Antoni, ale dalej jest napisane, że chodzi o łapówkę i że pan proponował badaczowi, czyli panu Protheroe, 5 tys. funtów łapówki za to, że zmieni swoje zdanie i uzna pana zdanie w tej sprawie. A pana zdanie wiemy, jakie jest, od wielu lat.

    I to są sprawy, które dzisiaj wymagają konkretnego wyjaśnienia. To są sprawy, które muszą być wyjaśnione przez prokuraturę. To są sprawy, które zostały rozliczone przez zespół pana płk. Błacha. I to jest dzisiaj czas na to, żeby powiedzieć też w imieniu milionów ludzi, którzy czekają na to, że ta sprawa, sprawa pana Macierewicza, ale też pana Misiewicza, pana Błaszczaka, tych wszystkich ludzi, którzy kłamali w tej sprawie, będzie do samego końca rozliczona. Bo to, że spotykał się pan prawdopodobnie z ruskimi agentami, to, że spotykał się pan z ludźmi, którzy podawali zupełnie inne nazwisko, niż mieli naprawdę, to, że nie informował pan polskich służb, to, że oszukiwał pan naród, to, że pan poświadczał nieprawdę w dokumentach państwowych, to, że proponował pan według pana Protheroe’a łapówkę swoim ekspertom, to, że własnoręcznie zmieniał pan wyniki ekspertyz, to że nanosił pan poprawki własnoręcznie, podpisując się pod tym, jest nie tylko bezczelnością. To jest przede wszystkim ciężkim przestępstwem, które wymaga kategorycznego rozliczenia. (Oklaski) I będzie pan rozliczony. Dziękuję bardzo.

Czytaj więcej

Umieść film na stronie
Zgoda
Szczegóły
O plikach cookie
Niniejsza strona korzysta z plików cookie
Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług.
Pliki cookie (ciasteczka) to małe pliki tekstowe, które mogą być stosowane przez strony internetowe, aby użytkownicy mogli korzystać ze stron w bardziej sprawny sposób.

Prawo stanowi, że możemy przechowywać pliki cookie na urządzeniu użytkownika, jeśli jest to niezbędne do funkcjonowania niniejszej strony. Do wszystkich innych rodzajów plików cookie potrzebujemy zezwolenia użytkownika.

Niniejsza strona korzysta z różnych rodzajów plików cookie. Niektóre pliki cookie umieszczane są przez usługi stron trzecich, które pojawiają się na naszych stronach.

Dowiedz się więcej na temat tego, kim jesteśmy, jak można się z nami skontaktować i w jaki sposób przetwarzamy dane osobowe w ramach Polityki prywatności.
Odmowa
Spersonalizuj
Zapisz wybrane
Zezwól na wszystkie