Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (druk nr 599).
Wysoka Izbo! Panie pośle Kowalski, muszę przyznać, że rozbawił mnie pan swoim wystąpieniem. To ten miły akcent mojego wystąpienia. A teraz ten mniej miły, proszę państwa. Co myśmy usłyszeli? Usłyszeliśmy następujące stwierdzenie. Tak jak siedzą posłowie na tej sali - spora część z nich ma po kilka, 10, 11 czy kilkanaście mieszkań - przyjęli oni na tej sali taki system podatkowy, w którym uprzywilejowują dochody czerpane z tego, że się wynajmuje mieszkania. Więc co mówi pan poseł Kowalski? Żeby teraz jeszcze bardziej uprzywilejować inną grupę posłów siedzących na tej sali, którzy trzymają swoje pieniądze na giełdzie. A ja się pytam, panie pośle Kowalski, jak chce pan poradzić sobie z takim oto faktem, że już dzisiaj mamy do czynienia z olbrzymim uprzywilejowaniem dochodów z kapitału, jeżeli chodzi o opodatkowanie w porównaniu do dochodów z pracy. Rozwiązania, które pan przedstawia, tę patologiczną sytuację, w której większość pracujących najemnie Polaków płaci wyższe proporcjonalnie podatki niż ci, którzy czerpią zyski z kapitału, jeszcze bardziej utrwala.
Przejdę na poziom nieco bardziej praktyczny. Wspomniał pan o tym, że chciałby pan do polskiego systemu podatkowego wprowadzić, zaimportować z Republiki Federalnej Niemiec zasadę przenoszenia carry backu. Panie pośle Kowalski, to nie jest przypadek. Gdyby pan miał wyliczyć kraje, które ściągnęły sobie na głowę carry back, to miałby pan kłopot z tym, żeby tę listę jakoś mocno wydłużyć, bo gdy pan spojrzy na mapę Europy, to zobaczy pan, że w Austrii carry backu nie ma, w Belgii carry backu nie ma, w Danii carry backu nie ma, w Finlandii carry backu nie ma, we Włoszech carry backu nie ma. I tak mógłbym kontynuować i kontynuować nie przypadkiem, bo to wypłukuje bazę podatkową i w jeszcze większym stopniu powoduje utrwalenie tej patologicznej sytuacji, w której państwo wisi na podatkach ściąganych z pracowników i na podatkach ściąganych z konsumentów, czyli tak naprawdę na podatku od tego, co włożymy do koszyka w supermarkecie, a pozwala tym, którzy czerpią dochody z kapitału, żeby tak naprawdę rok po roku żadnych podatków nie płacili.
Druga sprawa jest dla mnie dosyć zaskakującym pomysłem - może nie zaskakującym, biorąc pod uwagę liczbę inwestorów giełdowych w szeregach Prawa i Sprawiedliwości - żeby do tego uprzywilejowania, jeżeli chodzi o rozliczanie strat, dodać jeszcze kolejne. Proponujecie państwo ni mniej, ni więcej tylko tyle, żeby państwo polskie chroniło inwestorów giełdowych przed ryzykiem inflacji, natomiast równocześnie nie chroniło przed nim pozostałych przedsiębiorców oraz pracowników najemnych. Pan nie chce obniżać podstawy opodatkowania dla pracowników najemnych w związku ze stratami, które ci pracownicy najemni z roku na rok mają w swojej kieszeni, idąc do tego supermarketu w związku z inflacją. Nie, pan chce stworzyć w polskim systemie podatkowym kolejny przywilej dla bardzo wąskiej grupy i podkreślmy to, proszę państwa, bardzo wąskiej grupy osób, które lokują swoje oszczędności na rynku kapitałowym.
Moglibyśmy porozmawiać o tym, żeby pewne formy zachęt rozważyć wtedy, gdybyśmy w Polsce mieli jednolity podatek, gdybyśmy w Polsce traktowali dochody niezależnie od ich źródła w ten sam sposób, ale dziś nie mamy do czynienia z takim systemem. Dziś mamy przecież do czynienia z systemem, w którym zamiast jednolitej daniny mamy w Polsce już daleko idące uprzywilejowanie tych, którzy czerpią dochody z kapitału, wobec tych, którzy czerpią dochody z pracy. I pan tutaj przynosi propozycje, żeby to jeszcze bardziej pogłębić, entuzjastycznie wspartą przez kolegę z Trzeciej Drogi, jak słyszałem. Ale z mojej strony na to entuzjastyczne wsparcie pan liczyć z pewnością nie może.
Polski system podatkowy jest dzisiaj, owszem, antyrozwojowy i niesprawiedliwy, ale nie wynika to z tego, że mamy zbyt mało przywilejów dla tych, którzy mają bardzo dużo, a wręcz przeciwnie, wynika to z tego, że polski system jest usiany dziurami, z których korzystają właśnie ci, którzy znajdują się na górze drabiny społecznej, a które kończą się często takimi patologiami (Dzwonek) jak wspomniane przez pana lokowanie pieniędzy na rynku nieruchomości.
Ale nie jest to jedyna - dalece nie jest to jedyna - patologia, z jaką się dzisiaj borykamy w polskim systemie podatkowym. A swoją propozycją ściągnięcia do Polski nieszczęsnego loss carry back proponuje pan ni mniej, ni więcej tylko to, żeby do tej sporej liczby dziur dołożyć kolejną. Na to mojej zgody nie będzie. Dziękuję.