Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych (druki nr 419 i 419-A).
Pani Marszałek! Wysoka Izb! Prezentujemy dzisiaj w Sejmie projekt ustawy, który ma ułatwić młodym ludziom spełnienie marzenia o własnym mieszkaniu, projekt, który wpisuje się w konstytucyjne zadanie państwa, zadanie zaspokajania potrzeb mieszkaniowych społeczeństwa, projekt, który po prostu ochroni rynek mieszkaniowy przed nieuczciwą spekulacją, sztucznym pompowaniem cen mieszkań, przede wszystkim w dużych miastach. Nazywamy ten projekt ustawą antyfliperską, więc zacznę od wyjaśnienia, czym jest flipping. Fliper na rynku mieszkaniowym pełni podobną funkcję do tzw. konika na rynku muzycznym. Kupuje taniej, sprzedaje drożej. Z jakiegoś powodu koników się ściga, a ludzi, którzy spekulują cenami mieszkań, już nie. W te wakacje na Stadionie Narodowym odbędzie się koncert Taylor Swift. I wyobraźmy sobie teraz kogoś, kto miesiące temu kupił, powiedzmy, 20 biletów na koncert i teraz, kiedy nie ma już miejsc, próbuje je sprzedać po dwukrotnie wyższej cenie. To jest wykroczenie zagrożone karą grzywny. A takie samo zachowanie, ten sam proceder stosowany w przypadku mieszkań jest w Polsce w pełni legalny, mimo że - nazwijmy sprawy po imieniu - mieszkania są po prostu niezbędne do normalnego życia.
Nasza ustawa nie idzie tak daleko, żeby fliperów karać grzywną czy więzieniem. Chcemy po prostu, żeby spekulacje na rynku mieszkaniowym przestały się opłacać. Zasada, według której działają fliperzy, jest prosta. Znajdują mieszkanie, często sprzedawane przez kogoś, kto nie zna dobrze rynku mieszkaniowego, np. przez osoby starsze, i komu zależy na szybkiej sprzedaży. Fliper najczęściej kupuje mieszkanie poniżej wartości rynkowej za gotówkę. Potem odmaluje ściany, odświeży lekko to mieszkanie, poczeka jeszcze 3 miesiące, aż ceny wzrosną, i sprzeda to mieszkanie z gigantycznym zyskiem, z wielką przebitką, bo mówimy tutaj o kwotach nawet rzędu 80-100 tys. zł. W tym czasie, w którym fliper czeka, aż cena wzrośnie, to mieszkanie oczywiście stoi puste, bo wszystko dzieje się tak szybko, że nie ma sensu tego mieszkania wynajmować. Co więcej, coraz częściej fliperzy tworzą grupki na Facebooku, gdzie proponują udział w takim przedsięwzięciu, więc wykorzystują nie tylko swoje pieniądze, i proponują większe zyski niż np. z lokat bankowych. Żadna lokata, żaden uczciwy program inwestycyjny nie oferuje takich zysków w tak krótkim czasie, z tak małym ryzykiem.
W tym samym czasie, proszę państwa, kiedy kwitnie flipping, tysiące młodych ludzi nie mają szans zrealizować swoich marzeń o własnym mieszkaniu, bo budownictwa społecznego w Polsce prawie nie ma, ceny na rynku są tak wysokie, że większość po prostu nie ma zdolności kredytowej, a kiedy już ktoś uzbiera, często z pomocą rodziny, uciuła te pieniądze na wkład własny i jest gotowy do kupna, wkracza fliper. Taki człowiek, który po prostu potrzebuje mieszkania po to, żeby w nim mieszkać, nie jest w stanie z fliperem konkurować. I mówię to nawet z własnego doświadczenia, bo jak kilka lat temu próbowałam wziąć kredyt, to właśnie takich sytuacji doświadczałam, że oglądam mieszkanie, umawiam się na podpisanie umowy przedwstępnej, ale jak przychodzę, to całuję klamkę, bo ubiegł mnie fliper, który jest lepszym kupcem, bo przyjdzie z gotówką od ręki, jest lepszym kupcem niż osoba, która będzie musiała czekać na ukończenie procedur kredytowych. Fliper zawsze będzie atrakcyjniejszy.
Fliper tworzy sztuczny popyt, podbija ceny i skutkuje to nienaturalnym wzrostem cen. To m.in. przez działalność fliperów metr mieszkania w Warszawie kosztuje dzisiaj średnio 18 tys. zł. A więc, proszę państwa, początkująca nauczycielka, żeby pozwolić sobie na kupno tego jednego metra mieszkania, musiałaby wydać na niego tak z pięć miesięcznych pensji. To jest naprawdę paranoja, to jest absurd. Trzeba z tym skończyć, a ta ustawa jest jednym z narzędzi właśnie mających walczyć z tym astronomicznym wzrostem cen, z którym ciągle mamy do czynienia.
Skutki braku polityki mieszkaniowej, braku ochrony rynku mieszkaniowego są bardzo bolesne, zwłaszcza dla osób z mojego pokolenia i tych młodszych. Ponad połowa Polaków i Polek poniżej 35. roku życia wciąż mieszka z rodzicami i to nie jest jakaś ich zachcianka, że chcą mieszkać z rodzicami nie wiadomo ile. Oni po prostu nie mają szans na niezależne, dorosłe życie, na założenie własnej rodziny i zadaniem państwa, zadaniem rządu jest zmiana tej sytuacji. Pierwszym krokiem powinno być odstraszenie z polskiego rynku mieszkaniowego tych mieszkaniowych koników, czyli fliperów.
Jak chcemy to zrobić? Jakie narzędzia tutaj stosujemy? W projekcie zdecydowaliśmy się na regulację wokół podatku od czynności cywilnoprawnych, który obecnie wynosi 2% od wartości nieruchomości. Fliperzy działają tak, że kupują mieszkanie i bardzo szybko sprzedają je dalej, więc właśnie te transakcje chcemy dodatkowo opodatkować. Jeśli jakiś lokal jest sprzedawany w ciągu roku od zakupu, PCC wynosi 10%, w ciągu 2. roku - 6%, w ciągu 3. roku - 4%. Dodatkowo chcemy nałożyć dodatkowy podatek na samego flipera, w momencie gdy kupuje mieszkanie. Jeśli w ciągu 5 lat jedna osoba kupuje więcej niż dwa mieszkania, także zapłaci więcej: 3% - od trzeciej umowy, 4% - od czwartej umowy, 5% - od piątej i każdej kolejnej. Chcemy być pewni, że te regulacje nie uderzą w osoby, które decydują się na takie transakcje nie dla zysku, ale ze względu na sytuację życiową - rozwód, pojawienie się kolejnego dziecka, śmierć członka rodziny. W tych i w innych sytuacjach życiowych będzie można złożyć wyjaśnienie do urzędu skarbowego i uniknąć dodatkowych opłat. Informacja o dodatkowej opłacie będzie musiała być też podana kupującemu przed podpisaniem umowy przedwstępnej, tak żeby osoba, która chce kupić mieszkanie, wiedziała już na starcie, zanim np. rozpocznie procedurę kredytową, że w tym przypadku poniesie dodatkowy koszt, bo to mieszkanie przez to, że jest sprzedawane przez flipera, będzie dla niej droższe przez dodatkowy podatek.
Proszę państwa, celem tych regulacji nie jest wzrost wpływów do budżetu. Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której mieszkania flipy nie będą atrakcyjne cenowo i nie będą konkurencyjne. Wyższy podatek oznacza mniej flipów. Mamy nadzieję, że w związku z tym znaczna większość spekulantów z tego powodu zniechęci się do tego nieuczciwego biznesu i zmieni branżę, w którą inwestuje swoje środki. Budżety samorządów na tym nie zyskają, ale też nie stracą. Ta ustawa w zasadzie nie generuje żadnych kosztów. Bezkosztowo osiągniemy lepszą ochronę rynku mieszkaniowego, większą podaż mieszkań, niższy popyt i zahamowanie wzrostu cen.
To jest, proszę państwa, oczywiście tylko krok, jeśli chodzi o uzdrowienie rynku mieszkaniowego. Nie chcę tutaj obiecywać gruszek na wierzbie. Nie twierdzimy, że to jest złoty środek na wszystkie bolączki. Oprócz tego potrzebujemy ambitnych programów budownictwa społecznego, tak żeby kupno mieszkania nie było jedyną szansą na stabilne, bezpieczne życie. Powiedzmy sobie szczerze: programy typu dopłaty do kredytów też w uzdrowieniu sytuacji na rynku mieszkaniowym, delikatnie mówiąc, nie pomagają i pewnie nawet bardziej niż spekulacja przyczyniają się do szalonych skoków cenowych na rynku. Ustawa antyfliperska jest krokiem koniecznym i też dość oczywistym. Rynek mieszkaniowy, pracujący ludzie, którzy szukają mieszkania dla siebie i dla swojej rodziny, zasługują na ochronę co najmniej taką albo - ośmielę się stwierdzić - nawet lepszą niż fani i fanki Taylor Swift oszukiwani przez koników. Cwaniactwo i spekulacja nie powinny być nagradzane astronomicznymi zyskami. Tak nie działa zdrowa gospodarka. Mam szczerą nadzieję, że większość parlamentarna stanie dzisiaj po stronie młodych ludzi doświadczonych kryzysem mieszkaniowym, a nie wąskiej grupy tych cwanych, zamożnych inwestorów. Bardzo dziękuję. (Oklaski)