Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny (druki nr 209 i 247).
Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Przygotowanie się do wyjścia z domu do pracy zajmuje przeciętnie przeciętnej osobie ok. 30 minut: prysznic, ubranie, w przypadku pań - makijaż. Te 30 minut dla większości osób to czas, który nie wpłynie w znaczący sposób na nasze życie, ale dzisiaj będzie miał kluczowe znaczenie dla ponad 30 osób w Polsce - kobiet, choć nie tylko, które według szacunkowych danych zostaną dziś w Polsce zgwałcone, bo szacuje się, że w Polsce dziennie zostaje zgwałconych ponad 30 osób. I to te osoby, ofiary gwałtów, a nie ich oprawcy, według obecnego prawa będą musiały tłumaczyć się przed sądem. Czy tego dnia ofiara nie była ubrana zbyt wyzywająco? Czy jej dekolt nie był zbyt głęboki, a usta nie były za bardzo czerwone? A może biegała w za krótkich spodenkach? Sama się prosiła? A może za cicho krzyczała albo nie krzyczała w ogóle? Czy milczenie nie jest cichym przyzwoleniem?
Obecnie w polskim prawie element zgody na seks w kontekście gwałtu właściwie nie występuje. Zgodnie z polskim prawem stosunek płciowy, który odbywa się bez zgody osoby pokrzywdzonej, ale także bez użycia groźby, podstępu lub przemocy, nie jest uznawany za zgwałcenie. Obecna definicja gwałtu ma prawie 100 lat. Postępowania sądowe w sprawach przemocy seksualnej skupiają się głównie na tym, czy i jak pokrzywdzona osoba broniła się przed gwałtem. Dlatego w Polsce zgłaszany jest tylko co piąty gwałt, a tylko jedno postępowanie na cztery kończy się potwierdzeniem przestępstwa. To ofiary muszą udowadniać, że do czynności seksualnej doszło, że doszło do niej pod wpływem przemocy, że stawiały opór wystarczająco mocno, tak aby zostawić ślady na ciele oprawcy czy zwrócić uwagę świadków. Nie ściga się zatem zgwałcenia, jeśli ofiara nie stawiała oporu: nie krzyczała, nie broniła się, a często tak jest, gdy np. ofiara boi się eskalacji przemocy.
Ofiary cierpią nie tylko jako ofiary przemocy, gwałtów, cierpią ponownie podczas przesłuchań na komisariatach czy podczas procesów sądowych, kiedy muszą się tłumaczyć, udowadniać winę oprawcy, przy czym sam oprawca często zostaje uniewinniony. Ofiary są wtórnie wiktymizowane, podważa się ich słowa, sugeruje kłamstwo, każe raz po raz opowiadać o tym, co się wydarzyło. Zgwałcone kobiety mówią, że procedura zgłoszenia przestępstwa bywa pod niektórymi względami równie straszna jak sam gwałt. Funkcjonariusze w wielu przypadkach nie mają odpowiedniego przeszkolenia, nie potrafią pracować z ofiarami przestępstw przemocy, a chodzi o kluczowy moment, bo często na komisariacie ofiara po raz pierwszy mówi o ogromnej przemocy, która ją spotkała. Szacunek dla ofiary pomaga jej odzyskać godność, odzyskać kontrolę nad własnym życiem.
Sposób rozumienia gwałtu wskazujący na konieczność wyrażania sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych jest niezgodny z konwencją stambulską, która wskazuje, że do gwałtu dochodzi zawsze, gdy nie ma świadomej i dobrowolnej zgody na każdy kontakt seksualny. Art. 36 konwencji podkreśla, że najważniejszym elementem w definiowaniu przestępstw seksualnych jest kwestia zgody na seks u osoby pokrzywdzonej, a dokładnie brak takiej zgody. Nie ma znaczenia to, czy osoba stawiała opór, wystarczająco głośno krzyczała, ile miała lat, jak wyglądała, w co była ubrana, czy sprawca jej groził albo czy używał wobec niej przemocy. Istotne jest to, czy wyraziła dobrowolną zgodę na to, co się stało. Słowem, karanie w przypadku przestępstwa zgwałcenia powinno być warunkowane brakiem zgody na seks u osoby pokrzywdzonej, nie zaś tym, jak zachowywali się sprawca albo ofiara.
Szanowni państwo, obecna definicja gwałtu w prawie polskim jest niewystarczająca, jest przestarzała, ma prawie 100 lat. Obecna definicja gwałtu nie chroni w sposób dostateczny ofiary gwałtów - tych strasznych przestępstw, które dotknęły czyjąś córkę, czyjąś siostrę, czyjąś przyjaciółkę. I to się musi zmienić, bo państwo nie może pozwalać na przemoc wobec swoich obywateli i obywatelek. Dziękuję. (Oklaski)