Pytania w sprawach bieżących.
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Rządowe Centrum Legislacji... (Gwar na sali)
Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty:
Przepraszam na chwilę panią poseł.
Słuchajcie, panowie posłowie i ministrowie... Halo, panowie! Panie ministrze!
Poseł Mirosława Nykiel:
Panowie, pan marszałek do panów mówi. (Gwar na sali, dzwonek)
Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty:
Panowie, przeszkadzacie. Dajcie ludziom pracować.
Poseł Mirosława Nykiel:
Dziękuję bardzo, panie marszałku.
Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty:
Proszę bardzo.
Poseł Mirosława Nykiel:
Rządowe Centrum Legislacji, w skrócie RCL, to jednostka organizacyjna podległa prezesowi Rady Ministrów, która zapewnia kancelarii premiera koordynację działalności legislacyjnej, jednak szef RCL-u za czasów PiS, a obecnie poseł tej partii pan Krzysztof Szczucki rozumiał chyba ten skrót inaczej. Myślę, że jako rządowe centrum leniuchowania. Jak się bowiem okazało, minister Szczucki zatrudnił sześć osób, które nie przepracowały ani godziny.
(Głos z sali: Proszę nie kłamać.)
Wypłacono im łącznie 900 tys. zł wynagrodzenia.
(Głos z sali: Tak, tak, oczywiście ma pani rację.)
Znalazła się jednak, Wysoka Izbo, jedna pracowita pszczółka, która może przez poczucie winy albo strach przed odpowiedzialnością postanowiła trochę popracować: łącznie 4 godziny przez cały 2023 r. Skąd taka szczodrość pana Szczuckiego? Może to rodzina, jak w przypadku wielu polityków PiS?
(Głos z sali: Twoja.)
Nie. Pan Szczucki potrzebował po prostu ludzi do prowadzenia własnej kampanii wyborczej. Byli tam bowiem działacze młodzieżówki PiS i studenci uczelni o. Rydzyka, z którego okręgu, zupełnym przypadkiem, pan Szczucki kandydował do Sejmu.
Jednak zatrudnienie to nie jedyny wskaźnik, który w RCL-u magicznie wzrósł przed wyborami. Koszty wykorzystania samochodów służbowych wzrosły z 90 tys. zł do 130 tys. zł. Było też 13 delegacji służbowych do okręgu wyborczego pana Szczuckiego z łącznej liczby 16. Wydano 120 tys. zł na gadżety i organizację eventów, a jakże, w okręgu pana Szczuckiego. To są liczby, które mówią same za siebie.
Panie Ministrze! Mam pytanie: Czy w przedmiotowej sprawie wykorzystywania środków publicznych instytucji państwowych do prowadzenia kampanii wyborczej przez pana Krzysztofa Szczuckiego zostało już złożone zawiadomienie do (Dzwonek) prokuratury? Czy audyty analogiczne do tych przeprowadzonych w RCL-u są również prowadzone w innych jednostkach podległych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów? Jeśli tak, to kiedy poznamy wyniki tych audytów? Dziękuję. (Oklaski)
Pytania w sprawach bieżących.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zanim odpowiem wprost na pytanie zadane przez panią poseł, chciałbym dodać jeszcze kilka informacji, które moim zdaniem są istotne, żeby ten obraz, który został upubliczniony w wyniku audytu przeprowadzonego w wewnętrznym centrum legislacji, był obrazem precyzyjnym.
Po pierwsze, chcę powiedzieć, że pan Krzysztof Szczucki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w czasie, w którym był prezesem Rządowego Centrum Legislacji, osobiście zdecydował o powstaniu tej komórki organizacyjnej, której miał za chwilę powierzyć szczególne zadania związane z obsługą jego osoby, a nie Rządowego Centrum Legislacji. Zdecydował o powołaniu tej komórki, wskazał, kto ma być w niej zatrudniony, na jakich warunkach. Wydawał polecenia e-mailowo albo SMS-owo, z pominięciem procedur, które obowiązywały w Rządowym Centrum Legislacji. Osoby, które zostały zatrudnione, nie miały żadnych kwalifikacji do wykonywania tych zadań, które zostały im przypisane, tak jak każdemu pracownikowi się je przypisuje po zatrudnieniu. Co więcej, te osoby wykonywały zadania, realizując polecenia bezpośrednio prezesa RCL-u, z pominięciem struktury służbowej, w szczególności z pominięciem dyrektora departamentu, w którym rzekomo były zatrudnione. Mówię o tym także dlatego, że pan prezes Szczucki, pan poseł PiS-u Krzysztof Szczucki w tej chwili mówi, że za realizację zadań pracowników odpowiadają dyrektorzy. Myślę, że trzeba mieć trochę odwagi: jeżeli się już wyjęło tych pracowników spod odpowiedzialności dyrektora, to nie wypada w tej chwili mówić, że za to, co oni robili, odpowiada dyrektor, bo ten dyrektor został przez pana prezesa Szczuckiego pozbawiony tej odpowiedzialności.
Co robili ci pracownicy? Tak naprawdę ich zadanie polegało na obsłudze wydarzeń z udziałem pana posła Krzysztofa Szczuckiego w okresie, kiedy był prezesem Rządowego Centrum Legislacji. To były aktywności, które były podejmowane zarówno przed formalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej, jak i już po tej dacie wyznaczonej kalendarzem wyborczym w czasie kampanii wyborczej, i trudno je powiązać z tym, co należy do ustawowych zadań RCL-u. Bo Rządowe Centrum Legislacji jest wykreowane ustawą o Radzie Ministrów i zadania tej jednostki są określone w ustawie o Radzie Ministrów. Pracownicy - i to jest udokumentowane w audycie, który został upubliczniony - obsługiwali bezpośrednio wydarzenia, które sprowadzały się do różnego rodzaju wizyt gospodarskich. Przed chwilą rozmawialiśmy o wyposażeniu jednostek OSP. Tak, chodzi m.in. o słynne przekazywanie samochodów strażackich jednostkom w obecności pana prezesa Rządowego Centrum Legislacji.
Byłem prezesem Rządowego Centrum Legislacji i przez 8 lat nie przyszło mi do głowy, że asystowanie przy wręczaniu wozów strażackich mieści się w zakresie moich obowiązków. Jeśli tak jest, to najwyraźniej czegoś nie dopełniłem. Pan prezes w asyście tych pracowników przecinał wstęgi, odwiedzał przedsiębiorstwa, burmistrzów, wójtów, proboszczów, oczywiście prowadził konferencje, w tym konferencje, na których zapowiadał kongres: wielka Polska. Niewątpliwie to zadanie związane z działalnością Rządowego Centrum Legislacji. Otwierał swoje biuro społeczne, nie biuro RCL-u, zresztą RCL nie ma struktury terenowej. To było biuro społeczne Krzysztofa Szczuckiego i w tym asystowały mu w sensie formalnym osoby, które były pracownikami Rządowego Centrum Legislacji. Ale jest jeszcze lepiej: te osoby rozdawały ulotki wyborcze i prowadziły konferencje prasowe osób kandydujących na posłów z list PiS-u w czasie, w którym były zatrudnione jako pracownicy Rządowego Centrum Legislacji.
Jeśli chodzi o te informacje, które pani poseł podała, a które w tej chwili pojawiają się trochę w mediach, to tak, to jest prawda. Kilka faktów. To dotyczy kilku osób. Dane tych osób były anonimizowane, więc ja też będę to przedstawiał w taki sposób, żeby nie wiązać określonych parametrów z konkretnymi osobami. Jedna z osób zatrudniona bez pracy zdalnej, czyli z obowiązkiem świadczenia pracy stacjonarnie, pojawiła się przez 1/4 dni, w których powinna była się pojawić w pracy. Rozkład czasu pracy miała ustalony tak, że powinna rozpoczynać pracę między godz. 14 a godz. 16, a kończyć między godz. 18 a godz. 20. Dość nietypowe pory jak na pracę urzędu takiego typu jak RCL. Ale i tak pojawiła się przez 1/4 z tych dni, przy czym 1/3 tych wejść była na mniej niż godzinę. To jest ustalone na podstawie rejestru wejść i wyjść Rządowego Centrum Legislacji. Można by pomyśleć, że pomimo tego, że nie miała pracy zdalnej, jednak wykonywała tę pracę zdalnie. Nie, dlatego że w całym 2023 r. ta osoba 10 razy zalogowała się do służbowego komputera, z czego 80% to były logowania poza czasem pracy, więc prawdopodobnie w trochę innym celu niż sprawdzenie, co być może się pojawiło na poczcie służbowej.
Inna osoba. Logowanie do komputera służbowego, przykłady: cztery razy we wrześniu, pięć razy w październiku. W przypadku tej osoby w audycie stwierdzono niezgodność listy obecności, która jest formalnie wypełniana i jest podstawą do wypłaty wynagrodzenia z rejestracją czasu wejścia i wyjścia do budynku.
Inna osoba, która miała tzw. telepracę, pracę zdalną przez 3 miesiące. Przez te 3 miesiące pracy zdalnej, czyli wykonywanej za pomocą narzędzi do komunikacji na odległość, zalogowała się do komputera 18 razy. Wykonywała tę pracę chyba nie tylko zdalnie, ale telepatycznie (Dzwonek), bo inaczej się po prostu nie da.
Już kończę, panie marszałku.
Podsumowanie danych przedstawionych szczegółowo w raporcie, który został upubliczniony, zaprezentowany, jest następujące.
(Poseł Ryszard Terlecki: Czas się nie liczy, panie marszałku?)
Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty:
Już pan tu nie siedzi, nie liczy się, panie marszałku.
Minister - Członek Rady Ministrów Maciej Berek:
Po pierwsze, naszym zdaniem, doszło tutaj do dużych nieprawidłowości w procedurze zatrudniania i wykorzystania pracowników.
(Głos z sali: Pieniędzy nie liczyliście...)
Po drugie, te elementy, które zostały wskazane w raporcie, wskazują na podejrzenie popełnienia przestępstwa i zawiadomienie w tej sprawie zostało już skierowane przez prezesa Rządowego Centrum Legislacji.
Po kolejne, te okoliczności wskazują także na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu, który stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych i takie zawiadomienie będzie też skierowane.
Po jeszcze kolejne, panie marszałku, Wysoka Izbo, ten materiał jeszcze jest analizowany, dlatego że aktywności, które są realizowane w ramach kampanii wyborczej, a nie są finansowane przez komitety wyborcze, mogą być uznane za nielegalne, niezgodne z prawem finansowania kampanii wyborczej, co powinno podlegać ocenie Państwowej Komisji Wyborczej. Decyzje w tym zakresie zostaną jeszcze podjęte.
I odpowiem na pytanie pani poseł o pozostałe audyty. One są prowadzone we wszystkich miejscach. Niestety skala tego, z czym się mierzymy, powoduje, że zamiar bardzo szybkiego zaprezentowania tych danych trochę się nam weryfikuje w czasie. Będziemy na bieżąco informowali o wszystkich sprawach, w miarę jak one będą w udokumentowany w sposób ustalane. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Pytania w sprawach bieżących.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Afera Szczuckiego jest twardym dowodem na to, że PiS łamał prawo, żeby za wszelką cenę wygrać wybory i móc dalej oszukiwać i kraść. Porównanie budżetów kandydatów demokratycznej opozycji z nielegalnie chociażby przekazanym 1 mln zł na pracujących w kampanii pracowników, setkami tysięcy na gadżety, samochody - to wszystko pokazuje, w jak trudnych warunkach przyszło nam wygrać te wybory. Polacy i Polki nie dali się oszukać.
Bardzo wam za to dziękujemy. Pokazaliście, że miejsce tych ludzi jest poza polskim parlamentem, poza władzą. Dziękujemy.
(Głos z sali: W Brukseli.)
Ale zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego komitety wyborcze złożyły już sprawozdania finansowe. W odniesieniu do większości z nich komisja nie podjęła jeszcze decyzji. Dlatego informacje, wydaje mi się, mogące świadczyć o tych nieprawidłowościach w sprawozdaniach finansowych komitetów wyborczych mają istotne znaczenie dla właściwego wykonania obowiązku nałożonego (Dzwonek) przez Sejm na PKW.
Dlatego pytam pana ministra: Czy poza zgłoszeniem zawiadomienia do prokuratury poinformował pan lub zamierza poinformować Państwową Komisję Wyborczą o stwierdzonych nieprawidłowościach? (Oklaski)
(Głos z sali: Tak jest.)
Pytania w sprawach bieżących.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Poseł! Tak, rozmawiałem dziś po analizie tego materiału z prezes Rządowego Centrum Legislacji z prośbą o precyzyjne zidentyfikowanie okoliczności, które mogą wskazywać... Mówimy o bardzo poważnych konsekwencjach, wszyscy na tej Izbie są tego świadomi, dlatego poprosiłem o bardzo precyzyjne zidentyfikowanie, czy istnieje ryzyko, podejrzenie, że mogło dojść do finansowania kampanii wyborczej z budżetu państwa z części: Rządowe Centrum Legislacji. Jeśli to zostanie formalnie potwierdzone, tak żeby można było Państwowej Komisji Wyborczej to wskazać, niezwłocznie, w najbliższym czasie taka informacja zostanie do PKW przekazana. Dziękuję. (Oklaski)
(Poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz: Bardzo dziękuję.)