Przedstawiony przez Radę Ministrów dokument: ˝Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2022 r.˝ wraz ze stanowiskiem Komisji Infrastruktury (druki nr 167 i 172).
Szanowna Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! 1896 ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych w 2022 r. to nadal o 1896 za dużo. Za każdą z tych śmierci kryje się trudny do opisania dramat, rodzinna tragedia, nagłe odejście bliskiej osoby, która albo przyczyniła się do wypadku, albo po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Ile jeszcze będziemy czytać szokujące nagłówki o śmierci nastolatków, którzy uderzyli autem w drzewo, albo o śmierci rodziny z dziećmi, w którą na chodniku wjechał rozpędzony samochód? O tych wydarzeniach zawsze jest głośno w mediach, ale brutalna prawda jest taka, że nie ma to większego wpływu na zachowanie kierowców. Pojawia się współczucie, zaskoczenie, jednak dominuje wyparcie, wielu myśli: to nigdy mnie nie spotka, umiem jeździć i panować nad samochodem, jeżdżę szybko, ale bezpiecznie. Tak z pewnością myślało wielu sprawców, którzy potem w wypadku zabili siebie lub innych. A fakty są takie, że to nadmierna prędkość zbiera śmiertelne żniwo na polskich drogach. I to jest największy problem w kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego, do którego rozwiązania jeszcze nam daleko.
Postawmy sprawę jasno. Nie ma czegoś takiego jak szybka, ale bezpieczna jazda. Nie było, nie ma i nie będzie. Kto twierdzi inaczej, ten po prostu kłamie i stanowi zagrożenie dla siebie i dla innych. To zawsze trzeba twardo podkreślać, ponieważ nadal znajdą się tacy, którzy wbrew faktom i nauce będą temu zaprzeczać.
Z jednej strony dane o liczbie ofiar w wypadkach mogą dawać pewną nadzieję, gdyż od lat trend jest spadkowy i nadal się utrzymuje. Z drugiej strony jednak daleko nam jeszcze do Szwecji czy Danii, gdzie wskaźnik liczby ofiar na milion mieszkańców jest o połowę niższy. Za 2022 r. wskaźnik ten dla Polski jest nieco wyższy od średniej unijnej.
Wszyscy powinniśmy dążyć do wizji zero z konkretnym celem: zero ofiar śmiertelnych w ruchu drogowym, aby już nikt w Polsce nie musiał płacić swoim życiem lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu w wyniku swoich lub cudzych błędów. Wizja zero jest ambitna, ale możliwa do zrealizowania. Potrzeba determinacji i chęci, a także dokładnego zbadania przyczyn niebezpiecznego zachowania.
Skupmy się zatem na największej bolączce na polskich drogach, czyli nadmiernej prędkości. Dlaczego Polacy nie boją się przekraczać prędkości? Jak wcześniej wspomniałam, wielu fałszywie uznaje, że jeździ szybko, ale bezpiecznie. Czynników tych jest oczywiście więcej. To m.in. pewność, że nikt nas nie złapie na gorącym uczynku, a kiedy szansa na ukaranie jest niska, to rzadziej zdejmujemy nogę z gazu. Z wykrywalnością tych przewinień jest problem, gdyż mamy za mało fotoradarów i za mało odcinkowych pomiarów prędkości. Podobnie za mało mamy patroli Policji na drogach, choć i tak powinniśmy dążyć do tego, żeby to tych automatycznych urządzeń było zdecydowanie więcej. Funkcjonariusze naprawdę mogą zajmować się i powinni zajmować się innymi sprawami, gdyż braki kadrowe w Policji to kolejny problem, który daje o sobie znać.
Skuteczną metodą na zmniejszenie liczby wypadków i przekraczania prędkości na drogach są surowsze kary. Mamy zresztą na to dowód, ponieważ znaczne podwyższenia kar i grzywien za przewinienia na drogach, które w ostatnim czasie weszły w życie, uspokoiły zapędy kierowców. Dzięki temu mogliśmy awansować w europejskich statystykach. W parze z tym jednak musi iść większa wykrywalność tych przewinień. Wystarczy prosty przykład, jak diametralnie zmienia się zachowanie polskich kierowców, kiedy wyjeżdżają poza granice naszego kraju. Nagle zmieniają swoje nawyki i jeżdżą wolniej. Dlaczego? Bo wiedzą, że za granicą nie unikną tak łatwo kary i że po prostu kary są tam dotkliwsze.
Pan poseł Weber w swoim wystąpieniu mówił w kontekście tych osób, które łamią przepisy drogowe, że żadna władza litości mieć nie powinna. Oczywiście, pełna zgoda, panie pośle. Ale jak należy rozumieć te słowa w kontekście państwa działań? Bo to państwo przywróciliście kursy, które kasują za pieniądze punkty karne. Proszę państwa, od września ub.r. wróciły te kursy. 8 godzin wykładów, zadanie praktyczne, kilkaset złotych - minus 6 punktów karnych. Tę zabawę można powtarzać co pół roku. Mieliśmy takie osoby, które co pół roku pojawiały się po to, żeby kasować te punkty. I proszę sobie odpowiedzieć na pytanie: Czy to działanie poprawia bezpieczeństwo ruchu drogowego? Czy ono naprawdę je poprawia?
Nadal powszechny jest mit, że głównymi winowajcami wypadków są piesi, choć w rzeczywistości jest zupełnie na odwrót. Pieszy w starciu z samochodem nie ma praktycznie żadnych szans, największa odpowiedzialność spoczywa zatem na tych, którzy pojazdami kierują. Im wyższa prędkość, tym większe ryzyko wypadku i dotkliwsze skutki. Szanowni państwo, przy wysokiej prędkości wydłuża się droga hamowania pojazdu, zmniejsza się tolerancja błędów kierowcy. Wraz ze wzrostem prędkości rośnie też energia kinetyczna, która musi zostać pochłonięta przy zderzeniu. I tutaj można podać konkretne dane, jak wygląda ryzyko śmierci pieszego w wyniku potrącenia przy konkretnych wysokościach prędkości. Prędkość bezpieczna zatrzymuje się na pułapie 30 km/h, wtedy przy potrąceniu 10% pieszych może ponieść śmierć. Przy prędkości 50 km/h to już połowa. A powyżej 70 km/h w zasadzie nikłe są szanse, żeby przeżyć zderzenie z pojazdem.
To zadziwiające, że wszelkie zmiany w przepisach, które tak naprawdę mają lepiej chronić pieszych i zapewnić także infrastrukturę, która uspokaja ruch, budzą bardzo często oburzenie i sprzeciw. Ale kiedy przyjrzeć się, kto odpowiada za ten lament, to okazuje się, że jest to niewielka, ale głośna grupa osób, której wizja organizacji ruchu i poglądy dalekie są od racjonalnego myślenia. Tzw. obrońcy kierowców, którzy jeżdżą szybko, ale bezpiecznie najchętniej całą odpowiedzialność za wypadki na drogach zrzuciliby na pieszych, a każde miasto przebudowali tak, aby wszechobecne były szerokie arterie, a piesi zostali wyrzuceni pod ziemię do tuneli. Fakty są takie, że szersze ulice, nawet jeżeli mają ograniczenia prędkości, po prostu zachęcają do szybszej jazdy. Z kolei usuwanie pieszych z przejść naziemnych nie tworzy nikomu przyjaznej przestrzeni do życia ani przyjaznej przestrzeni po prostu do poruszania się. Uleganie głosom tej głośnej grupy krzykaczy nie doprowadzi do niczego dobrego. Oczekuję od polityków, od nas tutaj w tej Izbie, większej odwagi, aby nie dać się wciągnąć w tę populistyczną narrację, którą bardzo często widzimy szczególnie po prawej stronie sceny politycznej, choć oczywiście zdarza się, że nie tylko tam. Apeluję, żebyśmy wszyscy po prostu wierzyli nauce i słuchali opinii prawdziwych ekspertów do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego, a nie populistów i demagogów.
Kolejny krok to jest poważne podejście do zmian w systemie kształcenia kierowców. Obecnie kurs na prawo jazdy i sam egzamin nie zapewniają, że na drogi wyruszają kierowcy, którzy mają empatię, a także świadomość możliwych zagrożeń. Skupiamy się na szczegółowych przepisach i technicznej stronie poruszania się samochodem i naprawdę najwyższa pora na zmianę priorytetów. Dzięki przepisom unijnym pojawia się pewna nadzieja, bo mowa o wprowadzeniu testu percepcji ryzyka, aby lepiej nauczyć się dostrzegania zagrożeń na drodze. O tej zmianie zresztą mówili eksperci na długo przed tym, zanim do jej wprowadzenia zostały zobowiązane kraje Unii Europejskiej, co musi się wydarzyć najpóźniej do 2026 r.
Chciałabym, aby tego typu inicjatywy wychodziły jednak od nas, od polskich władz. Wiele naprawdę jeszcze można poprawić. Przed nami mnóstwo pracy, by na polskich drogach było bezpiecznie, aby nikt już nie musiał ginąć, aby już żadna polska rodzina nie musiała żegnać swoich bliskich, aby korzystanie z dróg i przejść dla pieszych było bezpieczne i nigdy nie wiązało się z ryzykiem, że będzie to dla kogoś ostatnia podróż w życiu. Apeluję o więcej empatii i apeluję też o więcej odwagi w tworzeniu dobrego prawa. Naprawdę wierzę, że ta wizja zero jest możliwa. Oczywiście klub Lewicy będzie głosował za przyjęciem tej informacji. Dziękuję. (Oklaski)