Przedstawienie przez Prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania.
Panie Prezydencie! Wysoka Izbo! (Gwar na sali)
(Głos z sali: Nie ma już prezydenta.)
(Głos z sali: Jest - Wałęsa.)
Wystąpienie...
Marszałek:
Proszę państwa o ciszę.
Poseł Jarosław Kaczyński:
Wystąpienie pana premiera było obszerne...
(Głos z sali: I ostatnie.)
...a ja mam tylko 10 minut.
(Poseł Grzegorz Braun: Ale pan wypoczęty.)
Było w nim wiele wątków i w związku z tym będę musiał mówić tutaj w ogromnym skrócie. Otóż jeśli spojrzeć na całość tego wystąpienia, to sądzę, że można by je określić najcelniej jako apel do całej klasy politycznej, by próbowała, pomijając spory, o których wszyscy wiemy, znaleźć drogę do bezpiecznej i dobrze rozwijającej się Polski (Oklaski) w nowych okolicznościach, w nowych realiach dzisiejszego świata, by spojrzała na sytuację w naszym kraju, sytuację wokół naszego kraju, w Europie, ale także na świecie, na wszystkie niebezpieczeństwa, ale także na szanse, które są przed nami.
Można powiedzieć, że są dwa rodzaje polityki. Pierwszy z nich, ten najprostszy, najłatwiejszy, sprowadza się do podejmowania współpracy, ulegania najsilniejszym grupom, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym, podporządkowywania się ich potrzebom, podejmowania różnego rodzaju relacji: czasem jednostronnych, czasem dwustronnych. Niekiedy są to nie grupy, tylko bardzo silne jednostki. Powtarzam: to łatwy sposób polityki, a efekty... O nich będę jeszcze mówił.
Jest drugi sposób uprawiania polityki, nieporównanie trudniejszy, odwołujący się do wartości, w których centrum jest ta najszersza wspólnota: wspólnota narodowa, ale taka wspólnota, która w pełni uznaje prawa jednostki i jej wolność (Oklaski), jej wolność wyboru we wszystkich dziedzinach, ale także i tę wolność, która odnosi się do polityki, a więc wolność wyboru władzy. Ta wspólnota jest warunkiem funkcjonowania. Już Arystoteles pisał i nikt tego do dziś dzień nie zakwestionował, że człowiek jest istotą społeczną. Wspólnota ma swoje interesy, wspólnota musi dbać o różne aspekty swojego funkcjonowania, ale wtedy, kiedy polityka jest prowadzona w ten sposób, zwykle jest tak, że wspólnota jest terenem różnego rodzaju starć, bo ci, których interesy zostały taką polityką naruszone, stawiają opór - i to zarówno ci z wewnątrz, jak i ci z zewnątrz. Stąd wynikają ogromne trudności takiej polityki.
W Polsce w latach 1989-2015 z krótkimi przerwami prowadzona była polityka tego pierwszego rodzaju, polityka, można powiedzieć, łatwa. Oczywiście pojawił się bardzo potężny opór, pojawiły się skutki - wielkie bezrobocie, głodne dzieci, minimalne płace, kilka złotych za godzinę, o czym wspominał pan premier. Miały miejsce takie zjawiska jak emigracja czy ogromny wzrost patologii społecznej. Wreszcie chodzi o modus operandi, który był tak silny w życiu społecznym, modus operandi polegający na podejmowaniu działań, budowaniu relacji, których celem było nieekwiwalentne przejmowanie dóbr publicznych, a bardzo często także prywatnych. Skutki tego rodzaju polityki były pod bardzo wieloma względami fatalne, ale, powtarzam, taka polityka dominowała przez wiele lat.
(Poseł Konrad Frysztak: Panie pośle, to nie rachunek sumienia.)
Po 2015 r. została podjęta polityka tego drugiego, dużo trudniejszego rodzaju, polityka, która wywodziła się właśnie z wartości, wartości odnoszących się do jednostki, odnoszących się do grup społecznych, różnego rodzaju wspólnot z rodziną na czele. (Oklaski) Odnosiła się także do interesu narodowego. Ta polityka doprowadziła do najróżniejszych zmian, zmian, których nie można określić mianem zupełnego odrzucenia tej pierwszej - po prostu z różnych względów, przede wszystkim chodzi o opór, opór, podkreślam, wewnętrzny, potężny, chodzi o totalną opozycję, a także zewnętrzny, nie do końca się udała, nie została w pełni zrealizowana. Plan jej realizacji został tutaj przedstawiony przez pana premiera. Przyniosła natomiast bardzo wiele pozytywnych zmian. (Oklaski)
Dzisiaj, biorąc pod uwagę zapowiedzi naszych politycznych oponentów, a także patrząc w przeszłość, patrząc na lata 1989-2015, pomijając drobne przerwy, można sądzić, że ta polityka pierwszego rodzaju ma powrócić. Jeżeli spojrzeć na to z perspektywy tych wyzwań, tych siedmiu wyzwań, o których mówił tutaj premier, to można powiedzieć, że jeśli taki plan rzeczywiście zostanie zrealizowany, to perspektywy odpowiedzi na te wyzwania, skutecznej odpowiedzi na te wyzwania są naprawdę bardzo słabe.
Jest ich dużo. Mam mało czasu, więc skoncentruję się na dwóch, tych, które wydają się w tej chwili najważniejsze, bo są niestety najbardziej niebezpieczne. Pierwsze z tych wyzwań to wyzwanie określone jako geopolityczne, ale określmy je bliżej, bardziej konkretnie. Jest to po prostu perspektywa dalszej ofensywy politycznej imperium sowieckiego, dalszej ofensywy politycznej, a także militarnej, dlatego jedynym zabezpieczeniem przed tego rodzaju ofensywą jest zbrojenie się, zbrojenie się i jeszcze raz zbrojenie się. (Oklaski) Słychać niestety różnego rodzaju zapowiedzi weryfikacji tego programu zbrojeń, twierdzenia, że jest on nadmierny, nadmiernie rozbudowany, że właściwie nie wiadomo, po co jest aż tyle tej broni.
Wysoka Izbo! Te plany, które zostały sformułowane nie tak dawno temu, nie są planami polityków. Jest tak, że politycy (Dzwonek) mieli wybór...
(Głos z sali: Czas minął.)
...między dwiema koncepcjami, które zaprezentował sztab generalny, i wybrali tę koncepcję, która wymagała co prawda więcej broni, ale za to mniej wysiłku, można powiedzieć, personalnego. I wszelkiego rodzaju zapowiedzi, że coś tu będzie weryfikowane, jak choćby zapowiedź, że ostatnio zawarte kontrakty będą weryfikowane, to są zapowiedzi godzące w polskie bezpieczeństwo (Oklaski), godzące w polski najbardziej elementarny interes.
(Głos z sali: Czas!)
Drugie niebezpieczeństwo to jest niebezpieczeństwo odnoszące się do planów, które są formułowane i już przyjęte przez Parlament Europejski, są formułowane w Unii Europejskiej. Mimo że była już o nich mowa, trzeba sobie powiedzieć jasno i może nawet ostrzej, niż to powiedział premier. To jest koncepcja zmiany państwa polskiego w teren zamieszkiwania Polaków zarządzany z zewnątrz, z Brukseli, a w istocie z Berlina. (Oklaski)
(Głos z sali: Czas!)
To jest teren, szanowni państwo, w którym polskie państwo będzie już tylko pozorem, a wszelkiego rodzaju procedury i instytucje demokratyczne będą także pozorem i widowiskiem.
(Głos z sali: Właśnie ten okres kończymy.)
A początki tego już tutaj widzimy, tego widowiska właśnie. (Oklaski) I dlatego trzeba to niebezpieczeństwo traktować jako wyjątkowo poważne...
Marszałek:
Panie pośle, bardzo bym prosił o zmierzanie do końca.
Poseł Jarosław Kaczyński:
...i dlatego musimy mu się za wszelką cenę przeciwstawić. To nie może być taktyka (Oklaski), to nie może być gra, że wczoraj byliśmy za, a dzisiaj jesteśmy przeciw.
(Głos z sali: Czas!)
To musi być stałe, twarde, bezwzględnie stawiane: nie. (Oklaski) Nie możemy się zgodzić na to, żeby polska niepodległość była znowu historycznym incydentem, tak jak ta z lat 1918-1939. (Oklaski) Nie możemy się na to zgodzić. Polska może się rozwijać tylko jako państwo niepodległe i to jest interes Polaków, interes Polski, interes każdej polskiej rodziny, interes każdego Polaka. (Oklaski) Bardzo realny interes.
(Głos z sali: Czas!)
Jeszcze raz wracam do tego, jaki sens miało wystąpienie pana premiera...
Marszałek:
Panie pośle, przekroczył pan czas o 3 minuty. Bardzo proszę o to, żeby z szacunku dla innych klubów zechciał pan zmierzać do konkluzji.
Poseł Jarosław Kaczyński:
...Morawieckiego. Otóż tym sensem była propozycja nowej polityki, propozycja, która ma wartość dzisiaj dla tej Izby, przed tym głosowaniem, ale która jest także pewnym kapitałem na przyszłość, pewną alternatywą, która prędzej czy później zwycięży. (Oklaski) Bo jest jedyną alternatywą dla Polski, jedyną alternatywą godną naszego narodu. I dlatego klub Prawa i Sprawiedliwości poprze inwestyturę pana premiera i jednocześnie, jeśli to nie zakończy się sukcesem, będzie tę koncepcję, która tutaj została przedstawiona, forsował dalej - aż ku jej realizacji, ku zwycięstwu. (Oklaski)
(Część posłów wstaje i skanduje: Jarosław, Jarosław, Jarosław!)