Informacja Prezesa Rady Ministrów w sprawie protestów polskich transportowców i rolników na granicy polsko-ukraińskiej.
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jestem posłem z Przemyśla, pięknego miasta, które od prezydenta Zełenskiego otrzymało tytuł miasta ratownika. 21 miesięcy temu Przemyśl i Podkarpacie dały przykład całemu światu, przykład społeczeństwa obywatelskiego, społeczeństwa o otwartych sercach, społeczeństwa otwartego na solidarność, a przecież wiemy, co słowo ˝solidarność˝ znaczy dla każdego Polaka. Wtedy, w tych pierwszych dniach wojny, kiedy Ukraińcy uciekali przed rosyjskim agresorem, otworzyliśmy przed nimi nie tylko swoje domy, świetlice, szkoły i dworce, ale również swoje serca. Nikt z nas wtedy nie oczekiwał pomocy rządu, nikt na nią nie patrzył, bo tej pomocy nie było. Wiem, co mówię, bo przez pół roku byłem na granicy, byłem we wszystkich miejscach, gdzie przebywali uchodźcy. Dzisiaj, proszę państwa, sytuacja się powtarza, tylko że tym razem wolontariat i ludzie dobrej woli nie zastąpią tego bezsilnego rządu.
W moim mieście Przemyślu i na podkarpackich i lubelskich przejściach granicznych trwa swoisty armagedon wywołany przez ustępującą władzę, która nie potrafiła w porę dostrzec niebezpieczeństwa. Rolą polskiego rządu, ba, powiem więcej, racją stanu polskiego rządu było zabezpieczenie wszystkich potrzeb walczących Ukraińców, ale również zadbanie o żywotne interesy polskich podmiotów gospodarczych. Efektem zaniedbań rządu PiS-u jest dramat wcześniej polskich rolników, a dzisiaj polskich transportowców i przewoźników, humanitarna tragedia na przejściach granicznych, o której przed chwilą mówiła pani profesor (Dzwonek), paraliż komunikacyjny w miejscowościach i na drogach dojazdowych i - co chyba najgorsze - pogorszenie stosunków dyplomatycznych Polski z Ukrainą, co najbardziej cieszy Rosję i jej polskich popleczników.
Czy doczekamy się, panie ministrze, natychmiastowych, realnych działań ze strony rządu, dziś już 12-dniowego? (Oklaski)