Pierwsze czytanie poselskiego projektu uchwały w sprawie powołania Komisji Śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań, a także występowania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od dnia 1 stycznia 2019 r. do dnia 20 listopada 2023 r. (druk nr 56).
Dziękuję.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Ja już mam dość tej błazenady polskiej dyplomacji w wykonaniu PiS-u przez ostatnie 8 lat, tych cyrkowych wystąpień, tego mówienia, że wszyscy są winni, tylko nie oni.
Przejdę od razu do faktów. Chcemy powołać komisję śledczą w sprawie afery wizowej, bo czas najwyższy odbudować zaufanie do Polski i odbudować wiarygodność. Cytat: przed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty. Wystarczyło wpisać nazwisko. Wystarczyło wpisać nazwisko - tak politycy PiS sprzedawali nasze bezpieczeństwo na straganach za łapówki, niezależnie od tego, kto je brał i z kim się dzielił, ale za łapówki. I tu nie chodzi o niekompetencję sympatycznych niedorajdów, tylko tu chodzi o coś więcej. W tej sprawie chodzi o przemyślane, cyniczne... o całą akcję handlu naszym polskim bezpieczeństwem i naszych najbliższych sojuszników. I tylko od nas, od niezależnego wymiaru sprawiedliwości i od powagi tej Izby - bądź braku, jak się słucha ministra - zależy, czy odzyskamy wiarygodność, wizerunek Polski, czy też ich nie odzyskamy. Ta komisja właśnie ma dać szansę na to, żeby wszyscy nasi sojusznicy na nowo dali nam szansę odzyskania tej wiarygodności. Chcę powiedzieć, że w aferze wizowej nie chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. W każdej innej aferze PiS-u chodzi o wielkie pieniądze. Tu chodzi o bezpieczeństwo, które jest bezcenne. (Oklaski)
Po kolei: 250 tys. 250 tys. ludzi przyjechało do Polski z krajów afrykańskich i azjatyckich w ciągu 30 miesięcy. Jak się okazuje, część z nich kupowała od mafii wizy. Płacili po 5 tys. Instruktaż był prosty. Każdy z nas mógł to zobaczyć, każdy na świecie, kto wszedł na Twittera, Facebooka, Instagram i zobaczył krótki film. Instruktaż był taki, że można było zapłacić pieniądze i w kilka dni dostać się do Polski. Kto się dostawał? Każdy, kto chciał. Czy ktoś to kontrolował? Nie. Nie było żadnej kontroli, nie było ochrony kontrwywiadowczej, dlatego dostawali się tutaj wszyscy, każdy, kto zapłacił. I dlatego mówię o tym bezpieczeństwie, nas i naszych sojuszników.
Co powiedział Jarosław Kaczyński, kiedy to wybuchło? To samo, co tutaj przed momentem słyszeliśmy: to wasza wina, cytuję, to kłamstwo, to bajka. To bajka - Jarosław Kaczyński mówił w momencie, kiedy do MSZ-etu wchodzili agenci służb specjalnych, a wiceminister spraw zagranicznych musiał się podać do dymisji. To bajka. To ja powiem ciąg dalszy tej bajki. Otóż rząd bez granic jakiejkolwiek przyzwoitości stawiał mur na granicy z Białorusią, przy którym marzną, cierpią ludzie, a część z nich niestety umarła. W tym czasie wiceminister grasował już na rynkach afrykańskich i azjatyckich. Dzięki jego imiennym listom, one zawierały od 10 do nawet 100 osób, za 5 tys. dolarów obywatele m.in. z Iranu, Pakistanu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich dostawali wizy. System był prosty: ktoś brał pieniądze, tworzyło się listę i następnie wysyłało do konsulatów. W tym słynni Hindusi. Tak, słynni Hindusi, którzy udawali filmowców z Bollywood.
Choreograf nie umiał tańczyć, producent filmowy rozwoził warzywa, a specjalistka od make-upu pracowała, ale na stacji benzynowej. To byli ci filmowcy. I Amerykanie mówili: Co wy robicie? Trafiają do nas ludzie z przerzutu przez Polskę, płacą nawet po 25-40 tys. dolarów.
A co robił wiceminister i minister, który wiedział o tym? Dalej wizy załatwiał, aż ci tzw. filmowcy lądowali na granicy z Meksykiem. Otóż kiedy to wszystko się pojawiło, prokurator i CBA zaczęli działać w taki sposób, że złapali kilka płotek i słynnego Edgara, 25-latka. Człowiek, który nawet nie był zatrudniony w MSZ. Nikt na tej sali nie ma chyba wątpliwości, że człowiek, który nie był w MSZ czy inaczej: bez wpływu w MSZ, mógł załatwiać za łapówkę wizy. Przecież ktoś z MSZ wysyłał te listy. Otóż do dzisiaj, a mija siódmy miesiąc, prokurator, przeglądając te dokumenty, nie zadał tego pytania Edgarowi, słynnemu asystentowi pana Wawrzyka: Kto pomagał w MSZ? Przypadek? Nie, tu nie ma przypadku, bo żaden polityk z MSZ z PiS-u nie ma postawionych zarzutów. Żaden, bo żaden miał nie mieć. Ale to był dopiero początek.
Rząd PiS planował powołać Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, 400 tys. wiz. W ciągu 5 lat - 2 mln wiz.
(Głos z sali: Hurtownie wiz.)
Co ciekawe, dokumenty, do których dotarliśmy z posłem Michałem Szczerbą, wskazują, że ten sam pośrednik, który w kwestii wiz obsługiwał MSZ, pracował dla reżimu Łukaszenki, który ściągał z Afryki i z Azji, żeby destabilizować tę część Europy. Jak się okazuje, ten pośrednik też załatwiał możliwość przejścia przez granicę z Białorusią. Trzeba było zapłacić pieniądze. Grubość portfela decydowała o przejściu przez granicę.
Ostatnia rzecz to ta ustawa z 2020 r. Do ustawy COVID-owej politycy PiS-u... Pan Wawrzyk jest tego najlepszym przykładem. Zapisano, że nie konsul na miejscu w Afryce czy w Azji za to odpowiada, tylko będzie odpowiadał minister spraw zagranicznych. W ten sposób stworzyli ustawowe podstawy do zorganizowanej działalności przestępczej. Krok po kroku wyjaśniłem, jak sprzedawali bezpieczeństwo Polski za łapówki. Dlatego powołamy tę komisję. Dziękuję. (Oklaski)