Brak odpowiedniej wtyczki Adobe Flash Player
ŚciągnijDyskutujemy w tej chwili o bardzo ważnej sprawie dotyczącej milionów naszych obywateli, szczególnie tych, którzy mieszkają na obszarach pozametropolitalnych i którzy muszą korzystać z publicznego transportu zbiorowego. Dyskutujemy o tym, w jaki sposób młody człowiek ma dojechać do szkoły najczęściej w mieście powiatowym, w jaki sposób człowiek ze wsi, małego miasteczka ma dojechać do większego ośrodka, w którym znajduje się jego miejsce pracy. Te problemy już od kilku lat rozwiązywane są w sposób fragmentaryczny. Dzisiaj nad tak ważną sprawą jak ustawa o zbiorowym transporcie publicznym znowu dyskutujemy w bardzo wąskim… nie dyskutujemy, jesteśmy, że tak powiem, przymuszeni do szybkiego podejmowania decyzji tylko w wycinkowym obszarze, w obszarze spraw związanych z dopłatami do przejazdów w transporcie publicznym.
To są oczywiście ważne sprawy, nie negujemy potrzeby wprowadzenia tych zapisów po to, aby od 1 stycznia ci, którzy mają prawo korzystać z różnego rodzaju ulg, mogli z nich skorzystać, mogli normalnie dojeżdżać do szkół, do pracy itd. Ale organizacja transportu publicznego to jest zdecydowanie poważniejszy problem. Ten problem został dostrzeżony w czasie pracy poprzedniej koalicji rządzącej. W 2010 r. została uchwalona ustawa o zbiorowym transporcie publicznym. Ona miała bardzo długi okres vacatio legis po to, żeby samorządy, organy administracji publicznej w różnych miejscach mogły się do jej wprowadzenia przygotować. Była ona poddawana dyskusjom, analizowana itd. Na początku poprzedniej kadencji PiS po dojściu do władzy podjął decyzję o przesunięciu o wiele lat w praktyce, bo co roku przesuwano wejście w życie tych przepisów, przesunięciu o wiele lat przepisów obowiązujących w tej ustawie. I do dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy kolejny remont prowadzi tylko do tego, że nie rozwiązuje się żadnych zasadniczych problemów. A więc dopłata złotówki do każdego kilometra, jeżeli organizuje się nowe linie transportowe… Oczywiście samorządy mówią, że to dobra rzecz, że to jest dobre, ale to jest znowu rozwiązywanie problemów w taki sposób, że pod presją czasu wyborczego, bo to wtedy się pojawiło, wymyślono jakiś sposób po to, żeby uruchomić kilka, kilkanaście czy nawet kilka tysięcy linii, które były do tej pory zaniechane lub deficytowe. To był sposób i ciągle jest sposób, który nie rozwiązuje zasadniczych problemów związanych z organizacją transportu publicznego.
Gdybyśmy my wszyscy, rządzący i opozycja, przyjrzeli się temu, jak ten problem jest rozwiązany w innych krajach, choćby w sąsiednich, np. w Czechach, tobyśmy wiedzieli, że tam istnieje program systematycznego działania samorządu i administracji publicznej po to, żeby był sprawny dojazd, żeby właśnie ten dobrze zorganizowany transport lokalny zapewniał dojazd do większych ośrodków.
U nas minister chwali się tym, że dołożył złotówkę do deficytowej trasy. W praktyce to w wielu miejscach oznaczało tyle, że sztucznie wydłużało się jakiś przejazd z tej czy innej miejscowości, tylko po to, żeby wykazać, że to nowa linia, że to jest linia deficytowa itd. Nie można w ten sposób rządzić.
Ja odszukałem teraz tę ustawę, o której pan minister mówił. Czyli jest ta nowa ustawa, nowa w tym sensie, że nowelizuje ustawę z 2010 r. o zbiorowym transporcie publicznym. Dobrze, że jest. Tyle że to nie jest ustawa pochodząca z 2019 r., tylko, tak jak jest napisane w jej tytule, jest to ustawa z 2018 r. A więc można było – gdyby była jakaś determinacja, gdyby była chęć do tego, żeby to zrobić – tę ustawę dużą, ustawę matkę uchwalić już dawno i już byśmy wiedzieli, jak będzie zorganizowany transport lokalny, jaka jest rola państwowych przedsiębiorstw transportowych czy najczęściej już dzisiaj komunalnych, tych dawnych PKS, jak mają funkcjonować w tym obszarze prywatni przewoźnicy w ramach jakiegoś większego programu, który jest organizowany na poziomie powiatu. Nic z tych rzeczy nie zrobiono.
Pan minister mówi tu nam dzisiaj także… Jeszcze wrócę do tamtej sprawy. Oczekujemy już wiele lat na to, że ta sprawa zostanie załatwiona w konsultacjach z samorządami, głównie z powiatowymi, ale także tego, że będzie taka możliwość, że jeżeli jakieś miasto ma dobrze zorganizowany transport miejski i jest w stanie zorganizować transport lokalny na poziomie powiatowym z innymi gminami… Nie można miasta tylko dlatego, że ma miejski transport komunikacyjny, wyłączyć z tego, zabronić organizować przejazdów do innej gminy. Chociaż np. w Lęborku są dobrze działające miejskie zakłady komunikacyjne, to one nie mogą zorganizować – dotyczy to także tego projektu, który tutaj widzimy – transportu wspólnie z gminą Nowa Wieś, Łebą i innymi. No, sytuacja absurdalna. Zamiast przyłączać, dobierać, włączać wszystkich partnerów samorządowych, to się ich wyklucza. To jest droga donikąd. To wymaga całkowicie innego myślenia o transporcie lokalnym. Zostawmy tę kwestię na boku. Mam nadzieję, że to zostanie zrobione.
Druga sprawa. Pan minister tutaj mówił, że wielki program dróg lokalnych za czasów PiS został zrealizowany. Więc powiem tak: no, trzeba trochę opierać się na prawdzie. Ten program budowy dróg samorządowych jest programem wieloletnim…
Panie Senatorze, wszyscy koledzy z Prawa i Sprawiedliwości wyszli, a pan jeszcze zagaduje ministra, a przecież w pierwszej kolejności mówimy do ministra. Mówimy także do kolegów, którzy się…
(Głos z sali: Ja mówiłem o drogach.)
Ale my mówimy generalnie. Wszyscy wyszli.
(Wicemarszałek Bogdan Borusewicz: Dobrze, Panie Senatorze.)
(Głosy z sali: Młody senator…)
(Wicemarszałek Bogdan Borusewicz: Ja pilnuję.)
Sprawa jest taka. Mówimy, że nie było programu dotyczącego dróg samorządowych. Oczywiście były mniejsze kwoty, to prawda. Były inne czasy, inne możliwości finansowe, ale mówienie teraz, że PiS w ostatnich 4 latach zrobił jakąś rewolucję transportową, drogową, jest mijaniem się z prawdą. Ja mogę powiedzieć, ile inwestycji drogowych zostało zaniechanych tylko i wyłącznie z powodów politycznych, nie merytorycznych, nie finansowych. Jako klasyczny przykład podaję drogę ekspresową nr 6, trasę kaszubską od Szczecina do Gdańska. Ona została w części zbudowana, od Szczecina do Koszalina, ale tylko dlatego, że decyzję w tej sprawie podjęto jeszcze za czasów rządu Platformy Obywatelskiej. Generalna dyrekcja budowy dróg i autostrad nie podjęła decyzji o przetargu na odcinku od Gdyni w stronę Szczecina, w stronę Koszalina. Mówiła: niech decyzję w tej sprawie podejmie następny rząd. I to był największy błąd, ponieważ nikomu przez myśl wówczas nie przeszło, że przyjdą następni i powiedzą, że z powodów politycznych zatrzymują inwestycję. Ona była na szóstym miejscu inwestycyjnych priorytetów drogowych, miała zapewnione finansowanie, miała wszystko. Do dzisiaj nie zrobiono nic. W tej chwili uruchamia się odcinek mający kilkanaście kilometrów, od Gdyni do Bożegopola. Nie wszyscy wiedzą, gdzie jest Bożepole. Ja mówię tylko o pewnej zasadzie. Tak? Doprowadza się trasę do miejsca, gdzie droga się zwęża, i transport się komplikuje. Robi się wszystko w taki sposób, żeby de facto jeszcze utrudnić komunikację. Trzeba zastanowić się, w jaki sposób można byłoby takie problemy dobrze rozwiązać. To się zawsze robi w dzisiejszych czasach w taki sposób… To wszystko co najmniej budzi wątpliwości.
Mówię w ten sposób, tak emocjonalny, bo kwestia transportu jest mi niezwykle bliska. I jeżeli ktoś mówi, że dopiero teraz PiS zrobił tyle, tyle i tyle… To po prostu jest to wielkie oszustwo. Każdy rząd w okresie 30 lat wolnej Polski zrobił więcej lub mniej i mówienie teraz, że to my jesteśmy wielcy i niezwykli, jest po prostu mijaniem się z prawdą. Nawet dzisiaj zostało przez pana ministra powiedziane… W zeszłym roku, jak były wybory, na Fundusz Dróg Samorządowych było 6 miliardów zł, a dzisiaj są wpisane do projektu 3 miliardy. To jest dużo, ale to nie jest tyle, żeby państwo z taką dumą o tych sprawach mówili. Już nie wiem, ile tego wszystkiego jest razem. Chcę powiedzieć, że w roku 2017 była chyba nawet mniejsza kwota niż za czasów rządów Platformy Obywatelskiej.
(Senator Stanisław Lamczyk: 700 milionów.)
Niewielka różnica. Było chyba 700 milionów zł…
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Rafał Weber: Albo mniej.)
…w budżecie w 2017 r. lub trochę więcej, może 1 miliard zł. Tak więc…
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Rafał Weber: Ale…)
Panie Ministrze, mówimy o skali. To była podobna skala do tej, która była za czasów Platformy Obywatelskiej. Proszę, że tak powiem, pamiętać o tej sprawie. Cieszymy się ze wszystkich dodatkowych środków na drogi lokalne. Bardzo się z tego cieszymy, ale mówimy też, że ten program był realizowany przez całe lata. Im więcej będzie pieniędzy, tym bardziej będziemy się cieszyli.
Bardzo zachęcam do tego, żeby tę nową ustawę, która jest jeszcze zawieszona na stronie RCL, przedyskutować z samorządami, z organizacjami pozarządowymi po to, żeby ona rzeczywiście w końcu weszła w życie i żeby…
(Wicemarszałek Bogdan Borusewicz: Dziękuję, Panie Senatorze.)
To tyle. Dziękuję bardzo. (Oklaski)