Brak odpowiedniej wtyczki Adobe Flash Player
ŚciągnijZanim powiem o kwestii finansowej i w ogóle kwestii procedury uchwalania tej ustawy, to chciałbym jeszcze dorzucić jedną rzecz do tego, o czym mówiła pani senator Beata Małecka-Libera.
Kiedy czyta się informację dotyczącą tego, kiedy i w jaki sposób spadło spożycie alkoholu w krajach skandynawskich… Tam szły olbrzymie pieniądze na walkę z tym nałogiem, ograniczano liczbę sklepów, jedyny sklep był filmowany i pokazywano w lokalnych telewizjach, kto kupuje. Nie przyniosło to żadnego efektu. Wręcz odwrotnie, spożycie alkoholu przy olbrzymim wzroście cen rosło.
I w 2004 r. w Skandynawii, w Danii stał się cud. Spożycie spadło, choć po części obniżono akcyzę. Okazało się – to się stało również w 2014 r. w Szwecji – że jedynym elementem mającym wpływ na ograniczanie, takim najistotniejszym, nie jest dostępność, cena, akcyza czy inne rzeczy, tylko kwestia świadomości tego, że alkohol i papierosy szkodzą zdrowiu. Potrzeba wielu lat i wiele nakładów, aby do tej oczywistej prawdy, jak mówi klasyk, przekonać społeczeństwo polskie. Mówienie o tym, że akcyza wpływa na ograniczenie spożycia, jest po prostu dorabianiem ideologii. To tyle, jeśli chodzi o uzupełnienie tego wątku.
Chciałbym powiedzieć, że myśmy z panem ministrem długo jeszcze dyskutowali. Ja chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów. No, oczywiście uważam, że jako opozycja powinniśmy się zastanowić nad rzeczą chyba najważniejszą. Skoro to jest element łatania budżetu – a przed chwilą czytałem, że pan premier mówi o tym, że budżet jest w fantastycznej kondycji i że będzie 18 miliardów więcej na konsumpcję – to o czym my mówimy? No, po co czterdziesty pierwszy podatek – pierwszy w nowej kadencji, bo 40 było w poprzedniej – podwyższać? Może warto się nad tym zastanowić – mówię o senatorach Koalicji Obywatelskiej i o pozostałych senatorach – może warto rozważyć ten wniosek?
Ale chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt. Szanowni Państwo, to jest to, co podnosiłem w dyskusji na posiedzeniu komisji i później w rozmowie z panem ministrem Rzeczypospolitej. Zgłasza się przedsiębiorcom taką propozycję: będzie 3%. No, oni radośnie mówią: dobra, jest okej, zgadzamy się na to, wielkość inflacji jest w porządku, przygotowujemy się jako branża do 3%. A po konsultacjach – tak się złożyło, że akurat to było po wyborach – z 3% zrobiło się 10%. A przecież pan premier w swoim wystąpieniu 34 razy użył słowa „normalność”, mówił, że marzy o tym, aby Polska była krajem normalnym. Czy jeżeli jest tak, że premier polskiego rządu mówi o normalności i wysyła sygnał do przedsiębiorców, do branży, że chce 3%, a później z tego się robi 10%, to jest to normalność? W mojej ocenie nie. To po pierwsze.
Po drugie, czeka się tak długo z tym wnioskiem, żeby do końca roku nie dać panu prezydentowi tych ustawowych 20 czy 21 dni. No, pan prezydent i tak zapewne już czeka z długopisem, żeby to podpisać, żeby to tylko przeszło, no ale chociaż dla przyzwoitości my jako parlamentarzyści powinniśmy dbać o majestat urzędu prezydenta. Nie można tak na szybko, przed wyjazdem na wypoczynek świąteczny, przynieść panu prezydentowi ustawy: Panie Prezydencie, uchwaliliśmy cudowną ustawę, niech pan prezydent podpisuje. Po to jest vacatio legis, po to jest czas dla głowy państwa, aby prezydent Rzeczypospolitej mógł spokojnie przeanalizować to, co dotyczy uchwalanych ustaw.
I jeszcze jeden efekt, który był podnoszony i jest podnoszony w ogóle, jeśli chodzi o kwestię postrzegania Polski jako kraju stabilnego w sensie prawnym. Przecież mamy w Polsce do czynienia z największym spadkiem inwestycji od 30 lat, inwestycji rozumianych jako suma wszystkich inwestycji w Polsce. Przy takim wzroście gospodarczym w Europie i w świecie, przy takim wzroście gospodarczym w Polsce notujemy najniższy wskaźnik inwestycji. I jak państwo myślicie, co przedsiębiorcy – nie na tym spotkaniu, tylko w ogóle – podnoszą? Dlaczego nie chcą w Polsce inwestować? Właśnie z tego powodu, że rozmawia się z nimi o jednym, a robi się drugie. I jak powiedziała pani prezes jednej z firm niemieckich, która chciała zainwestować w Polsce w stacje ładowania samochodów… Po całkowitym załamaniu się programu energii odnawialnej w Polsce w poprzedniej kadencji Prawo i Sprawiedliwość mówi: będziemy teraz odbudowywać funkcjonowanie energii odnawialnej. No, 4 lata niszczyli, a teraz się obudzili, że będą to robić. I ona mówi tak: lepiej jest dogadywać się z trzecim światem niż z Polską. To jest tragiczne, to jest skutek tego rodzaju praktyk – rozmawia się o jednym, a i tak robi się swoje. A myślę, że jest parę rzeczy w budżecie… Bo to jest kwota 1 miliarda 700 milionów. Może warto się zastanowić nad tym, żeby ograniczyć któryś z wydatków. Ale myślę, że może następne osoby zabierające głos poddadzą taką propozycję.
I na koniec kwestia podwyżki. No, pan marszałek jako osoba, która nie spożywa tychże używek, powiedział, że to jest 30 gr, 1 gr, 70 gr, 1 zł. Ja rozumiem, że ludziom się wydaje, że 1 gr, 10 gr, 1 zł to jest nic, ale, Szanowni Państwo, jest też tzw. efekt psychologiczny. Kiedy się czyta to, co mówią nasi obywatele, czyli, jak to pięknie PiS określa, przedstawiciele suwerena… Dzisiaj każda podwyżka o 10% jest 4 razy większa niż planowana inflacja. To jest tzw. efekt psychologiczny, bo część osób, mimo że będzie je stać, zacznie spożywać gorszej jakości używki lub chronić się w szarej strefie. Tak że proponowałbym, żebyśmy nie mówili o tym, że za pomocą akcyzy będziemy walczyć o zdrowszą Polskę i o to, żeby Polacy mniej korzystali z używek, bo nigdzie w świecie to się nie udało. Chociaż są rzeczy, które na świecie się nie udały, a w Polsce się udają. Np. niszczenie w sposób demokratyczny całego wymiaru sprawiedliwości nigdzie się nie udało, a w Polsce, jak widać, spokojnie się udaje. Tak więc może by było tak, że poprzez podniesienie akcyzy udałoby się nam poprawić zdrowotność Polaków, ale ja osobiście w to nie wierzę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)