Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z wyborami Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, zarządzonymi w 2025 r. (druk nr 923).
Szanowni Państwo! Mamy już dwa systemy prawne. Za chwilę możemy mieć trzech prezydentów. W maju są wybory, zostały 4 miesiące. Możemy się nie lubić, możemy myśleć o sobie jak najgorzej, ale to jest nasza wspólna odpowiedzialność, żeby wybory przebiegły uczciwie, pokojowo i żeby wszyscy uznali ich wynik. Za naszą granicą toczy się wojna, a za chwilę w Polsce może być kłótnia o to, kto jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Serio? To jest poważne? Jeszcze nie zaczęła się kampania, a wszyscy już odmieniają bezpieczeństwo przez wszystkie przypadki. Świetnie. Skoro tak, to zachowujmy się odpowiedzialnie. Bezpieczeństwo i pokojowy przebieg wyborów - to jest ważniejsze niż spór o status neosędziów, po prostu. Trzeba być naprawdę zacietrzewionym, żeby tego nie widzieć. Musimy przestać opowiadać w kółko historię tego, jak się znaleźliśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, bo wszyscy wiemy, komu to zawdzięczamy, a zacząć szukać rozwiązań.
Czy to jest projekt idealny? Nie. Czy ten projekt daje Polsce to elementarne bezpieczeństwo? Tak. Pod jednym warunkiem: że będzie w tej sprawie konsensus. Tak, mamy w systemie prawnym bałagan i trzeba to będzie przeciąć.
Mam naprawdę bardzo złe zdanie o Konfederacji, ale nawet ich reset konstytucyjny jest lepszy niż trwanie w tym klinczu.
(Poseł Przemysław Wipler: Brawo!)
Jak ludzie idą do sądu, to nie powinni się zastanawiać, czy sądzi ich sędzia czy neosędzia. Spór o spadek, który już teraz trwa latami, nie może przeciągać się o dekady z powodu podważania statusu sędziów, bo to dla obywateli jest katastrofa. Trzeba to będzie rozplątać, ale tu i teraz musimy zająć się wyborami, bo zegar tyka.
Nie pomaga niestety, kiedy raz się orzeczenia uznaje, bo są rządowi na rękę, a innym razem się mówi, że to przebierańcy coś przy herbatce ustalili. Trudno to traktować serio. A tak ? propos incydentalnego charakteru tej ustawy: incydentalne uznawanie, że wyroki Sądu Najwyższego i izby są okej, kiedy rządowi są na rękę, to jest dopiero psucie państwa. Uznajecie orzeczenie, dzięki któremu Tusk jest premierem, uznajecie, gdy Sąd Najwyższy daje kasę Konfederacji, która wam pomaga przepychać antyspołeczne ustawy, ale w sprawie PiS-u to już ich nie uznajecie. Przepraszam, ale to jest naprawdę niepoważne. Czy tak powinny wyglądać rządy prawa? Przecież właśnie za takie zagrania krytykowaliśmy Szydło i Morawieckiego. Dziś, kiedy patrzę na te prawnicze fikołki, to myślę, że nam i wam trochę o co innego chodziło, kiedy protestowaliśmy w obronie państwa prawa i praworządności.
Czy to jest projekt idealny? Powtórzę: nie. Jego przewaga nad innymi polega jednak na tym, że istnieje. (Dzwonek) Dlatego Razem wsparło go naszymi podpisami. Jeśli macie państwo pomysł, jak inaczej zapewnić stabilny przebieg wyborów, to jesteśmy otwarci na inne rozwiązania, ale musicie położyć je, cokolwiek na stół, bo na razie jedyne, co słychać, to wypowiedzi do kamer, że nie ma miejsca na żaden kompromis. Tu chodzi o stabilność państwa, pani przewodnicząca Żukowska, a nie o to, kogo salon pogłaszcze po głowie. Dziękuję. (Oklaski)