Sprawozdanie Komisji Śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań, a także występowania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od dnia 12 listopada 2019 r. do dnia 20 listopada 2023 r. (druk nr 883).
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Historia polskiej polityki migracyjnej czy też raczej jej braku to historia o tym, jak polityczny cynizm i hipokryzja szeroko otworzyły drzwi do korupcji. Kiedy Jarosław Kaczyński w 2015 r. myślał, że odkrył polityczne złoto, ohydnie szczując na uchodźców na potrzeby kampanii, to pewnie nie spodziewał się, że niedługo później jego koledzy z tego niewydolnego systemu wizowego całkiem dosłownie zrobią źródło swoich zarobków. To już tak jest, że kiedy jedni i drudzy używają strachu przed obcymi jako broni politycznej, to ciężko jest rozmawiać na spokojnie i rozsądnie o migracji w Polsce. Cały temat spowija mgła hipokryzji, strachu i uprzedzeń, a uczciwa rozmowa o tym, kogo i na jakich zasadach w Polsce przyjmować, staje się niemożliwa. I to właśnie ta ciężka mgła lęków i uprzedzeń stała się doskonałą przykrywką dla korupcji.
Równolegle do antyuchodźczej, antyimigranckiej, a często wprost rasistowskiej retoryki Prawa i Sprawiedliwości Polska bardzo szeroko otworzyła drzwi dla migrantów, co samo w sobie nie musiałoby być złe. Problem polega na tym, że uczyniono to kompletnie bez planu, często bez kontroli, a bywało, że i z naruszeniem prawa. No i jak się nad tym zastanowić, to ma sens, bo jeżeli politycy prawicy prześcigają się w tym, kto bardziej nie wpuści uchodźców do Polski, to nie mogą równolegle planować, czy potrzebujemy 100, 200 czy 300 tys. zagranicznych pracowników. A więc wszystko szło na rympał. Polska wydawała setki tysięcy wiz pracowniczych właściwie z automatu. Konsulaty były przeciążone, nikt nie kontrolował, co potem dzieje się z osobami, które dostają polskie wizy pracownicze. Polska wiza szybko stała się jednym z najłatwiej osiągalnych sposobów wjazdu do strefy Schengen. Polska nadal nie miała żadnej polityki migracyjnej, ale rozwinęła wielki migracyjny biznes. Szemrane agencje pracy tymczasowej starały się o wizy dla osób, których w ogóle nie zamierzały zatrudniać. Towarem deficytowym stało się miejsce w kolejce po polską wizę, co stwarzało szklarniowe warunki dla rozwoju korupcji. Na tym gruncie wyrósł korupcyjny biznes Edgara Kobosa, który brał pieniądze od firm, a potem poprzez ministra Wawrzyka wpływał na to, żeby te wizy zostały wydane możliwie jak najszybciej i wbrew jakimkolwiek wątpliwościom. Na tym polegała działalność firmy HR Motives, która również miała szczególny dostęp do ministerstwa. W tę samą logikę wpisywały się działania ministra Kołakowskiego.
Przede wszystkim jednak cały system polskich wiz pracowniczych, ale także studenckich działał wbrew swoim założeniom. Zamiast zapraszać do pracy w Polsce pracowników, nasz kraj stanowił de facto platformę komercyjnej sprzedaży wjazdu do Unii Europejskiej. Nikt nie wie, ile osób, które dostały wizy pracownicze, w ogóle do Polski dotarło. Wiemy, że w przypadku wielu uczelni studia dla obcokrajowców to jest czysta fikcja. To nie są żadne tajemnice. A jednak biznes się kręcił. Co więcej, zmiany legislacyjne, które PiS wprowadzał w tym czasie, i konkretne programy właściwie służyły temu patologicznemu biznesowi wizowemu.
Dobrze, że dzięki komisji udało się te procesy opisać i nagłośnić. Mam nadzieję, że winni przestępstw zostaną ukarani. Niestety ta ciężka mgła uprzedzeń, strachu i hipokryzji wciąż nad nami wisi i nie pozwala rozsądnie i uczciwie podejść do kwestii migracji. Wczorajsi obrońcy praw człowieka dzisiaj murem stoją za rządem i głosują chociażby za drakońską ustawą o granicy pozwalającą bezkarnie strzelać do uchodźców. Media walące jeszcze niedawno w PiS za wywózki na granicy dzisiaj chwalą rząd za odważną i odpowiedzialną postawę. Rządowa propozycja polityki migracyjnej wciąż rządzi się przede wszystkim strachem i myśleniem niemal wyłącznie w kategoriach bezpieczeństwa.
Jeżeli chcemy naprawdę zadbać o nasze bezpieczeństwo, musimy w końcu uczciwie i na spokojnie porozmawiać o tym, kogo i na jakich zasadach chcemy w Polsce przyjmować. O tym, jak zadbać o te osoby, które już u nas są albo przyjadą niebawem, żeby mogły się dobrze i bezpiecznie zintegrować z polskim społeczeństwem. O tym, jak skutecznie zadbać o bezpieczeństwo granicy, jednocześnie przestrzegając praw człowieka. Z tą myślą zaangażowałem się wiele miesięcy temu w pracę komisji i mam nadzieję, że dzięki tej pracy jesteśmy chociaż o krok bliżej uczciwej rozmowy o migracji w Polsce. Bo Polska naprawdę potrzebuje przemyślanej, rozsądnej i humanitarnej polityki migracyjnej. (Oklaski)