Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny (druk nr 611).
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo! Dziewczyny w wieku mojej córki chodzą na protesty z transparentem: nie wierzę, że znowu muszę protestować w tej samej sprawie. Z takimi samymi transparentami wychodzą także kobiety w moim wieku. To już są dwa pokolenia. W ich i swoim imieniu z tego miejsca, z mównicy sejmowej, powtórzę: nie wierzę, że znowu muszę stać na mównicy sejmowej w tej samej sprawie. To już drugi raz, kiedy Sejm proceduje nad dekryminalizacją aborcji. Jeśli dzisiaj się nie uda, swoje trzecie wystąpienie w tej samej sprawie zacznę od tych samych słów, bo jako klub Lewicy gwarantujemy, że będzie trzecie, czwarte, piąte, a jak będzie trzeba, to i następne, aby kolejne pokolenie - dzieci naszych dzieci, naszych wnuczek - już nie musiało mówić: nie wierzę, że znów protestuję w tej samej sprawie.
(Głos z sali: Już się boimy.)
Kilka miesięcy temu w takiej samej dyskusji mówiłam o dramatycznej historii ojca, którego życie z dnia na dzień się posypało, bo jego nastoletnia córka zaszła w niechcianą ciążę, a on nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za to, aby bezpiecznie przeprowadzić zabieg przerwania ciąży. Ten ojciec i tak miał szczęście, córka mu zaufała, a nie próbowała szukać szczęścia w Internecie, nie targnęła się na swoje życie. Nie wiem, czy państwo wiecie, co w Internecie znajdowały dzieci, szukając pod hasłem: jak pozbyć się niechcianej ciąży. Słowo ˝niechcianej˝ jest kluczowe, bo nastoletnia ciąża rzadko kiedy jest chciana, nigdy nie dotyczy tylko jednej osoby lub pary.
(Poseł Roman Fritz: Podatki też nie są chciane.)
W takim wypadku zaangażowana jest cała rodzina. Wracając jednak do tego, co można znaleźć w Internecie, powiem, co można znaleźć dzisiaj: numer do Aborcyjnego Dream Teamu, kontakt do osób, które pomagają w bezpiecznych aborcjach, do organizacji, które biorą na siebie odpowiedzialność za edukację seksualną, edukację w zakresie aborcji, wyręczają w tym państwo. Dzięki temu, że działają skutecznie i potrafią dotrzeć do młodych ludzi, dzieciaki wiedzą, że jest ktoś dorosły, kto je wesprze, zwłaszcza jeśli nie mogą zwrócić się z tym do swoich rodzin. Czy chcecie państwo być tymi rodzicami, do których dzieci boją się zwrócić o pomoc? Albo inaczej: o których dzieci się boją, więc nie zwracają się o tę pomoc, chroniąc was, chroniąc wasze bezpieczeństwo, nie chcąc was wciągnąć w, powiedzmy to sobie wprost, sytuację potencjalnie kryminalną. Wtedy udają się do tych organizacji, bo te organizacje są - i chwała im za to. Ale właściwie dlaczego mają iść do obcych ludzi, nawet najlepszych, ale obcych? Dlaczego muszą bać się o mamę, o tatę, siostrę, ciocię? Czy chcemy to robić naszym rodzinom?
Wiecie, państwo, co dzieciaki znajdowały w Internecie, zanim te organizacje, których poprzedni rząd tak nie lubił i lubił im utrudniać życie, zaczęły dawać bezwarunkowe wsparcie? Tzw. metody domowe. Proszę państwa, urodziłam się w drugiej połowie lat 60. Trochę już żyję, trochę widziałam, także pracując jako pielęgniarka. Wychowałam się w PGR-ze, uczyłam w niewielkim mieście i wiem, co to znaczy: metody domowe. One nie działają, oparte są na powtarzanych z ust do ust przez lata plotkach, przedziwnych mitach. To esencja tego, o czym mówimy: średniowieczne metody. Jedne są zwyczajnie niemądre, inne - potwornie niebezpieczne. Ostre przedmioty, wysiłek, autoagresja to kategoria druga. Aplikowanie cieczy, także niebezpiecznych, przedawkowanie leków, podtruwanie się, zatruwanie się, bo może uda się zatruć płód. Nienawiść do własnego ciała, skrywana niechęć do całego otoczenia, rana na całe życie, że nie było bliskich obok, nawet nie z ich winy. To są dramaty rodzin.
Dekryminalizacja pomocy w aborcji to jest humanitarne minimum. To deklaracja, że państwo nie jest oderwane od rzeczywistości, że jest blisko człowieka.
Szanowni Państwo! Szczególnie zwracam się do moich kolegów i koleżanek z klubu PSL. Dostaliśmy drugą szansę na przyjęcie tej ustawy. W naszych rękach jest dzisiaj to, czy będą takie dramaty, o jakich mówiłam wcześniej, czy zgodzimy się na to, powtórzę, humanitarne minimum.
Bardzo mocno wierzę w to, że tym razem uda nam się wspólnie postawić krok naprzód, pokazać, że nie jesteśmy obojętni wobec dramatów, które znamy, jeśli mamy szczęście, tylko z prasy, sąsiedztwa czy opowieści znajomych. W tym Sejmie jesteśmy przedstawicielami osób, które nas wybrały, my - mówię w imieniu klubu Lewicy - jesteśmy przedstawicielami i przedstawicielkami większości parlamentarnej. Dlaczego więc my, kobiety, tak bardzo boimy się, że znów zabraknie kilku głosów? Ta ustawa nie jest legalizacją aborcji, nie posuwa nas ani o krok naprzód w tym kierunku. Żałuję, ale tak właśnie jest. Ona jest o czymś zupełnie innym. Ona jest o wsparciu, o zaufaniu, o bezpieczeństwie. Ona jest zgodą państwa na to, aby nie być samemu w sytuacji, w której potrzebuje się obok bliskiej osoby.
(Głos z sali: Przy mordowaniu.)
Weźcie to państwo, proszę, pod uwagę. (Dzwonek) Zagłosujcie. Dajcie szansę obywatelom, rodzinom, tym nastolatkom, które się dzisiaj boją, że nie one, tylko ich bliscy poniosą konsekwencje ich błędów. Zagłosujcie za, bardzo was o to proszę. Dziękuję. (Oklaski)