Informacja Prezesa Rady Ministrów i członków Rady Ministrów na temat powodzi we wrześniu 2024 r. w południowo-zachodniej części terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, działaniach podjętych w celu zapobieżenia jej skutkom oraz w celu ich usunięcia.
Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Dwie ważne sprawy usłyszeliśmy dzisiaj. Po pierwsze, wiemy już, że mieliśmy do czynienia z największą, najintensywniejszą i najbardziej skumulowaną na jednym obszarze ulewą prawdopodobnie w historii, którą notujemy, na terenach Europy Środkowo-Wschodniej, a mimo to doświadczyliśmy - tak się szacuje, o tym mówił dzisiaj premier - skutków dziesięciokrotnie mniejszych, niż to miało miejsce podczas powodzi 1000-lecia, tak ją wtedy nazywaliśmy, w 1997 r. Na pewno trzeba tutaj oddać hołd wszystkim osobom, które doprowadziły do tego, że te skutki zostały zminimalizowane, które wciąż nad tym pracują i będą pracować nad tym jeszcze miesiącami.
Ale trzeba też chyba wskazać jednego bohatera, takiego, którego Polacy już nazwali królem Raciborzem Dolnym Wielkim, i wszystkie osoby zaangażowane w jego budowę: samych pracowników, ale także wszystkie administracje. Trwało to przez czas różnych administracji, z różnych stron sceny politycznej. Zwrócę uwagę także na te 700 osób, które musiały zostać wysiedlone po to, aby zbiornik Racibórz Dolny powstał. Oni opuścili swoje domostwa, które były ich miejscami historycznymi, rodzinnymi. Żadne pieniądze na świecie prawdopodobnie dla wielu z nich nie byłyby w stanie zrekompensować straty, którą ponieśli, ale jednak oni się na to zdecydowali. Dzięki temu dzisiaj setki tysięcy osób, jeżeli nie miliony, zawdzięczają im ocalenie własnego dobytku. Za to należą im się na pewno ogromne brawa. (Oklaski)
Bardzo się cieszę, słuchając zapowiedzi z przeróżnych resortów o tym, jak ta pomoc już jest oferowana i jak jeszcze będzie oferowana. Natomiast zwrócę uwagę jako poseł ziemi opolskiej na jedną bardzo ważną grupę. Szczególnie apeluję do Ministerstwa Finansów, do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i bezpośrednio do premiera, aby mieć na względzie to, że szczególnie w województwie opolskim i województwie dolnośląskim, tam, gdzie straty są największe, bardzo dużą grupę stanowią osoby, które podejmują się emigracji wahadłowej, które często pracują poza granicami Polski, często podejmują pracę za naszą zachodnią granicą, jednak tutaj mają swoje rodziny, tutaj wracają, tu mają swoje domy. Jeżeli - słyszę takie zapowiedzi - będą oferowane zwroty za wynagrodzenie, którego te osoby nie mają z uwagi na to, że usuwają skutki szkód wywołanych przez powódź, to aby one także, mimo że nie pracują na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, miały zapewnione nawet nie tyle dodatkowe pieniądze, co po prostu utrzymanie ich dochodów, z których się do tej pory utrzymywały, szczególnie że to są zazwyczaj jedyne osoby pracujące w rodzinie. Dla zapewnienia takiej naprawdę sprawiedliwej, zrównoważonej odbudowy to będzie bardzo, bardzo ważne. Jest to mój bardzo gorący apel w tę stronę.
Cieszę się też, słuchając zapowiedzi o odbudowie, bo mam w głowie słowa premiera Churchilla, który mawiał, że nigdy nie powinno się zmarnować dobrego kryzysu. Będziemy na pewno starali się nie tylko podejmować te oczywiście dobre decyzje, takie, żeby to, co odbudujemy, co powstanie w miejscu tego, co zostało zniszczone, było jeszcze lepsze niż to co dotychczas, ale chodzi też o to, żebyśmy poszli trochę po rozum do głowy i trochę nabrali refleksji, aby nie wydawać już więcej zgód na budowę jakichkolwiek budynków na terenach, które są zalewowe w sposób oczywisty. Tutaj szczególnie w pierś mogą się uderzyć urzędnicy, którzy wydawali tzw. WZ, czy deweloperzy, którzy lokowali swoje inwestycje, kierując się czystym doraźnym zyskiem, narażając ludzi, którzy kupowali od nich te domy, na straty, na zniszczenie ich domów. Tego wszystkiego musimy się wzbraniać przy tych planach.
Natomiast wracając w ten weekend z terenów, które były objęte powodzią, miałem taką refleksję: przyjdzie taki dzień - dzisiaj jeszcze o tym nie myślimy, ale przyjdzie taki dzień - w którym powiemy sobie, że już o tej powodzi zapomnieliśmy, że już poszliśmy spać, nie myśląc ani chwili przez jeden dzień o powodzi. Natomiast kiedy nastąpi kolejna taka tragedia? Czy w kwietniu nie dojdzie do sytuacji, w której po 20-stopniowych temperaturach w marcu przyjdą przymrozki i znów pojawią się prośby o odszkodowania ze strony rolników i znów prawdopodobnie na nie odpowiemy jako rząd? Czy znów nie przyjdą w przyszłym roku wielomiesięczne susze, które spowodują straty w uprawach, doprowadzą do pożarów, które będą trawiły już nie tylko uprawy rolne, ale i wszystko inne?
(Poseł Marek Suski: Powiedz, że Tusk...)
Jest szereg innych rzeczy wywołanych przez jedno zjawisko, o którym się chyba w tej Izbie zbyt często nie chce mówić - zmiany klimatyczne. Absolutnie trzeba tutaj podkreślić to, o czym mówiła pani minister Hennig-Kloska: powódź z 1997 r., którą nazwaliśmy wtedy powodzią tysiąclecia, okazała się tą powodzią tysiąclecia wcale nie być, ale może być początkiem tysiąclecia powodzi. Naszą odpowiedzialnością jako decydentów jest to (Dzwonek), żeby zapobiegać tego typu wydarzeniom.
Na koniec już drobna historia ku refleksji całej tej Izby, zasłyszana od jednej z osób, którą odwiedziłem w Opawicy przy granicy polsko-czeskiej. Tam po powodzi w 1997 r. jeden z właścicieli domów posadził pięć sadzonek małych modrzewi sięgających do kolana. Wtedy się z niego śmiano, pytano: Kiedy to ci może pomóc?
(Głos z sali: Pani marszałek, minął panu czas.)
Wicemarszałek Dorota Niedziela:
Dziękujemy, panie pośle.
(Poseł Katarzyna Czochara: Pani marszałek, pan Morawiecki miał wyłączony.)
Poseł Adam Gomoła:
Zaraz skończę, pani marszałek, za 10-15 sekund.
Wicemarszałek Dorota Niedziela:
Bardzo proszę.
(Poseł Katarzyna Czochara: To my też będziemy mogli dłużej.)
Poseł Adam Gomoła:
Kiedy te drzewa mogą jakkolwiek cię uchronić?
(Głos z sali: Dyskryminacja.)
I okazało się, że 27 lat później te sięgające do kolan modrzewie miały 10 m i wszystko inne zostało zniszczone.
(Głos z sali: Minuta.)
Wicemarszałek Dorota Niedziela:
Dziękujemy, panie pośle.
Poseł Adam Gomoła:
Wszędzie indziej leżały głazy, konary, tylko tam, na wysokości jego domu te drzewa uchroniły jego dobrobyt.
Wicemarszałek Dorota Niedziela:
Dziękuję, panie pośle.
Poseł Adam Gomoła:
Myślenie na lata, na dekady, na pokolenia to jest...
(Marszałek wyłącza mikrofon, poseł przemawia przy wyłączonym mikrofonie)