Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych (druki nr 419 i 419-A).
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Dzisiaj stoimy przed kolejnym wybitnym przykładem geniuszu legislacyjnego Lewicy. W końcu co może być bardziej fascynującego niż kolejna próba znalezienia wroga, który będzie odpowiedzialny za wszelkie nasze nieszczęścia i biedy? Co może być bardziej ekscytujące dla lewicowego polityka niż wprowadzanie nowych podatków?
Tym razem ofiarą padli fliperzy mieszkań, tak, ci groźni spekulanci, którzy swoimi nieczułymi działaniami jak kupno, remont i sprzedaż mieszkań wprowadzają na rynek wyremontowane mieszkania, które wcześniej stały odłogiem. Lewica w swojej niekończącej się misji ratowania świata postanowiła, że to właśnie fliperzy są przyczyną wszelkiego zła na rynku nieruchomości i oto mamy przed sobą projekt ustawy, który rzekomo ma ograniczyć spekulacyjne obroty nieruchomościami, a ograniczy obrót w ogóle, bo ustawa nie zwiększy podaży mieszkań na rynku, ale spowoduje, że na tym rynku będzie więcej mieszkań niewyremontowanych albo pusto stojących.
Przypomnijmy, że Lewica z radością popiera również dyrektywy budowlane, które z pewnością spowolnią wzrost podaży mieszkań. Zastanówmy się przez chwilę, co to oznacza. Mniej mieszkań będzie dostępnych na rynku, a te, które będą, będą droższe. Ale co wy możecie o tym wiedzieć? Wasi politycy, jak np. europoseł Scheuring-Wielgus z Lewicy, nawet nie mają pojęcia, że takie coś w ogóle istnieje.
Po przyjęciu tej ustawy fliperzy sobie poradzą. Mają pieniądze, będą wiedzieli, jak obejść przepisy. Ale co z właścicielami i potencjalnymi nabywcami pojedynczych mieszkań? Oni odczują znaczne utrudnienia w obrocie swoim mieniem. Takie podejście utrudni życie Polakom, zwykłym obywatelom. Czyż to nie jest mistrzowskie posunięcie? To ukryty podatek dochodowy. Tak, bo czym innym jest opodatkowanie flipowania mieszkań? To konsument na końcu zapłaci wyższą cenę, bo przecież to nie fliperzy z własnej kieszeni pokryją te koszty. Czy naprawdę ktoś wierzy, że takie rozwiązania powstrzymają wzrost cen mieszkań albo przyczynią się do wybudowania nowych? A może właśnie podniosą te ceny jeszcze bardziej, a dostępność spadnie? Żaden podatek nie buduje mieszkań, nie zwiększa podaży. Ustawa, która ma rzekomo przeciwdziałać spekulacji, w rzeczywistości spowoduje, że rynek nieruchomości stanie się jeszcze mniej dostępny dla zwykłych ludzi - więcej biurokracji, więcej kosztów, mniej możliwości.
Wysoka Izbo, zamiast tworzyć kolejne absurdy prawne, może lepiej by było skupić się na realnych rozwiązaniach problemów mieszkaniowych? Może zamiast wymyślać nowych wrogów, zastanówmy się, jak zwiększyć podaż mieszkań, jak ułatwić ich zakup przeciętnym obywatelom, jak wspierać młode rodziny w zdobywaniu własnego lokum. Dość wspierania popytu. Dość finansowania deweloperów i banków z programów dopłat do kredytów. Zlikwidujmy absurdalne biurokratyczne obciążenia i regulacje. Zmniejszmy podatki od materiałów budowlanych. Zbędne obciążenia to w tym momencie nawet 30% ceny całego mieszkania. I przede wszystkim nie wprowadzajmy nowych regulacji takich jak dyrektywy budynkowe. Dość wprowadzania szkodliwych przepisów w imię katastrofalnej dla gospodarki, wariackiej ideologii klimatycznej. Nie dajmy się zwieść tym populistycznym zagrywkom Lewicy. Skupmy się na prawdziwych problemach i realnych rozwiązaniach, a nie na fantastycznych opowieściach o złych przedsiębiorcach.
W imieniu klubu Konfederacja zgłaszam wniosek o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu. Dziękuję. (Oklaski)