13. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi oraz niektórych innych ustaw (druki nr 672 i 672-A).
14. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych ze wsparciem finansowym dla poszkodowanych przez powódź w 2024 roku (druk nr 669).
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W specustawie powodziowej powraca PiS-owska szkoła legislacji, doskonale nam znana z czasów pandemii COVID-19, z czasów ustaw tzw. tarcz antykryzysowych czy anty-COVID-owych, które to ustawy charakteryzowały się, tak samo jak ta specustawa, szeregiem poważnych wad legislacyjnych, poważnych wad procesu legislacyjnego. Po pierwsze, ustawy te były, tak jak i ta, pisane zawsze z założeniem, że musi tam być dużo, że muszą to być gigantyczne ustawy, do których robi się wielką burzę mózgów w rządzie, wrzuca się wszystko, co komukolwiek przyjdzie do głowy, nikt nad tym specjalnie nie panuje, jeden artykuł do drugiego nie przystaje, brakuje jakiejkolwiek spójnej wizji jednej osoby, jednoosobowego przywództwa legislacyjnego, które by panowało nad tym, co w tej ustawie się znajduje. Po drugie, jakby tego było mało, jest to robione szybko. Szybkość procesu legislacyjnego nie jest wadą samą w sobie, natomiast staje się wadą, jeżeli rząd zaczyna wrzucać Sejmowi ustawy niedopracowane, do których dzień czy dwa po tym, jak zostały Sejmowi przedstawione, jak Sejm zaczął je analizować, nagle wjeżdża gigantyczna autopoprawka, która wszystko to, co udało się przeczytać, wybadać, przeanalizować do tej pory, tak naprawdę przewraca do góry nogami, a kolejne autopoprawki czy zmiany przeprowadzone przez dyspozycyjną większość sejmową towarzyszą całemu procesowi legislacyjnemu.
I dokładnie taką sytuację mamy tutaj. 2 dni temu pojawił się projekt specustawy. Wczoraj wieczorem jeszcze analizowaliśmy projekt taki, jaki został złożony Sejmowi. Dziś rano, w dniu debaty, pojawiła się obszerna autopoprawka, która tak naprawdę tę pracę legislacyjną zeruje, a można się spodziewać, że w miarę jak kolejni ministrowie będą sobie przypominać o kolejnych rzeczach, to w kolejnych dniach również zobaczymy kolejne rządowe autopoprawki albo poprawki w istocie będące autopoprawkami rządowymi, ale składane w trakcie prac w komisji przez posłów koalicji rządzącej, po to żeby to już tak głupio nie wyglądało jak przy tej pierwszej autopoprawce.
Wreszcie ostatnią cechą bardzo charakterystyczną dla ustaw COVID-owych było zamieszczanie w tych ustawach wrzutek legislacyjnych na tematy kompletnie niezwiązane z tym, co jest istotne, co jest właściwym tematem tej ustawy, czyli załatwianie pod pretekstem, jakby w tej zaporze, pod tą ustawą, wtedy ustawą COVID-ową, jakichś innych interesów, jakichś innych tematów. To jest niestety kolejny precedens, który wraca w tej specustawie.
Zaczynając właśnie od tych wrzutek, powiem, że w tej specustawie dostaliśmy jako Sejm projekt wykreślenia, likwidacji programu ˝Laptop dla ucznia˝. Samo w sobie nie jest to złym pomysłem - my jako Konfederacja byliśmy krytykami projektu ˝Laptop dla ucznia˝ i nadal jesteśmy - natomiast, Wysoki Sejmie, nie miejsce na to w specustawie powodziowej, nie miejsce na to, żeby blokować tak naprawdę dyskusję nad likwidacją jakiegoś programu poprzez zakrycie go poważną kryzysową ustawą z dziesiątkami różnych innych rozwiązań, nie miejsce na to, żeby tutaj po prostu załatwiać to, zmuszać tak naprawdę posłów, którzy popierają działania pomocowe, jednocześnie do zagłosowania za likwidacją jakiegoś rozwiązania, które się akurat rządowi nie podoba i które akurat rządowi jest niewygodnie dyskutować jako oddzielną ustawę. W tej specustawie powodziowej, tak jak było to w ustawach COVID-owych, mieszają się więc rozmaite rozwiązania dobre, potrzebne, z licznymi rzeczami zbędnymi, dyskusyjnymi albo wprost szkodliwymi.
O wrzutkach legislacyjnych na tematy niezwiązane już powiedziałem. Przechodząc do rozwiązań, które rząd w wyniku tej wielkiej burzy mózgów tutaj zaproponował powodzianom, powiem, że nie wszystkie rozwiązania mają ręce i nogi, nie wszystkie mają sens. Na pierwszy plan wysuwa się zasiłek losowy, o którym już wielokrotnie od wczoraj słyszeliśmy, 1 tys. zł na ucznia z terenów powodziowych. Wysoki Sejmie, to jest zasiłek od zasiłku, można powiedzieć. Mamy sytuację, w której już na podstawie tych wcześniej istniejących przepisów powodzianom przysługuje zasiłek powodziowy. Poszkodowany idzie do urzędu, składa wniosek o ten zasiłek, wykazuje, zaświadcza, że ten zasiłek mu przysługuje, otrzymuje zasiłek powodziowy. Dopiero w tym momencie ma prawo wystąpić o zasiłek losowy, dlatego że ten zasiłek losowy jest warunkowany zasiłkiem powodziowym. Idzie po raz kolejny do urzędu, składa dokumenty, zaświadcza, po raz kolejny zaświadcza, że jest poszkodowany przez powódź, i wtedy przysługuje mu ten dodatkowy zasiłek 1 tys. zł na dziecko. Jaki to ma sens? Dlaczego nie zmienić po prostu przepisów o zasiłku powodziowym, albo podnieść dla wszystkich tę kwotę, albo wskazać, że będzie tutaj dodatkowa rubryka - jeśli ktoś ma dziecko w wieku szkolnym, to dostaje ten 1 tys. zł więcej, załatwić to po prostu jak najprościej, jedną procedurą biurokratyczną, a nie tworzyć w ogóle dodatkowy rodzaj zasiłku, który już zostanie w polskim prawie na zawsze. Bo my nie mówimy tutaj tylko o zasiłkach na czas tej powodzi, to jest rozwiązanie, które zostanie w polskim prawie już na zawsze, i jak przyjdzie kolejna powódź, to będzie znowu w każdym urzędzie na terenach objętych powodzią wielkie rozpracowywanie, że tu jest cała oddzielna procedura dotycząca zasiłku losowego, który przysługuje tym samym osobom, którym przysługuje zasiłek powodziowy, ale trzeba te osoby dodatkowo prześwietlić i żądać od nich dodatkowego kompletu tych samych dokumentów. Nie ma to żadnego sensu, zasiłek od zasiłku to jest rozwiązanie idiotyczne.
Idąc tym tropem zasiłkowym, tych narzędzi wsparcia, mamy świadczenie interwencyjne. To jest coś, co się pojawiło dopiero dziś rano. Jeszcze wczoraj wieczorem nie było tego w ustawie, dopiero w autopoprawce, w której rząd przypomniał sobie, że jest też ktoś taki jak przedsiębiorcy i warto by im pomóc, wprowadzono to świadczenie interwencyjne. Dzisiaj też już słyszeliśmy, jak to będzie wyliczane, że to jest taki algorytm, iloczyn pracowników przez jakąś kwotę. Jest tylko jeden problem - nie wiemy, jaka jest ta kwota, dlatego że została ona przez rząd wypchnięta do rozporządzenia i tak naprawdę my jako Sejm możemy sobie tutaj bardzo mądrze podebatować nad tym świadczeniem interwencyjnym, ale jedynym poważnym punktem zaczepienia do tej dyskusji jest wzmianka rzucona z tej mównicy przez ministra Paszyka, że to będzie pewnie kilkanaście tysięcy złotych na przedsiębiorcę. Trudno to uznać za wiążącą deklarację, a to wpływa na to, jak my jako posłowie będziemy potem głosować. Bo jeżeli to będzie faktycznie kilkanaście tysięcy na przedsiębiorcę, to, powiedzmy, to już jest coś. Ale jeżeli ta kwota po uchwaleniu ustawy w rozporządzeniu rządowym spadnie do, nie wiem, 3 tys., to to już nie ma sensu, to jest policzek dla przedsiębiorców, a nie pomoc.
W całym tym kontekście wydaje się całkiem sensownym zabezpieczeniem to, żeby wprowadzić do specustawy obietnicę darmowej pomocy prawnej dla powodzian, dlatego że po prostu samo interpretowanie specustawy w takiej formie, w jakiej ona ostatecznie wyjdzie z Sejmu, będzie wymagało rzeczywiście zaangażowania prawnika. Być może jest to sensowniejsze rozwiązanie niż wprowadzanie nieodpłatnej pomocy psychologicznej dla powodzian, dlatego że w całej Polsce średni czas oczekiwania na pomoc psychologiczną w NFZ-ecie to jest 119 dni. W tym kontekście ta deklaracja rządu, że proszę, w ustawie likwidujemy obowiązek posiadania skierowania do psychologa na terenach powodziowych, gdzie - można się domyśleć - dostępność tej pomocy psychologicznej będzie jeszcze mniejsza niż średnia na terenie kraju, wydaje się trochę śmieszna. To wygląda tak, jakby po prostu Ministerstwo Zdrowia musiało za wszelką ceną coś wymyślić i coś dorzucić do tej ustawy, więc robi takie pozorowane działania, takie malowanie trawy na zielono, żeby można było opowiedzieć w mediach o czymś, z czego de facto nikt potem w praktyce nie będzie miał możliwości skorzystać.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ta ustawa jest jednym wielkim bałaganem i narzucony jest bardzo krótki czas, żeby ten bałagan spróbować posprzątać. My jako Konfederacja będziemy składać swoje poprawki, będziemy próbowali co się da z tego bałaganu uporządkować, o ile oczywiście będziemy w stanie z przygotowywaniem poprawek nadążyć za rządem składającym kolejne autopoprawki, poprawki i wywracającym raz po raz tę właśnie w COVID-owym, PiS-owskim duchu projektowaną ustawę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)